Prof. Flis podkreśla, że Trzaskowski powinien wziąć udział w debacie w Końskich organizowanej przez TVP. Polityk dał się jednak podpuścić swoim zwolennikom.
Wykładowca UJ stwierdził, że gdyby PiS uniknęło szeregu błędów w kampanii, to Andrzej Duda mógłby uzyskać znacznie lepszy wynik. "To był pojedynek na pomyłki, ale i na odporność na własnych radykałów. Na ile te radykalne ogony będą machać psem. W tym pojedynku była równowaga, chociaż nie było symetrii. Jedna strona była liczniejsza, druga – zasobniejsza. Ta druga strona aspiruje do bycia bardziej inteligentną, ale czasami mam wrażenie, że ta inteligencja służy niektórym, żeby lepiej podkreślać swoją różnicę w stosunku do tych gorzej wykształconych, a nie po to, żeby rozwiązywać problemy. Inteligencja jest nam dana po to, żeby sobie dawać radę z głupszymi, a nie po to, żeby się z nich inteligentnie wyśmiewać" – przekonuje.
Prof. Flis stwierdza, że obóz postępu "ma kłopot z akceptacją prawa innych do pozostania takimi, jakimi są". Strona Trzaskowskiego chce "ewangelizować i nauczać, patrząc na odbiorcę z góry". Ekspert podkreśla, że takie podejście jest samobójcze.
"Odbiorców trzeba darzyć szacunkiem. To elementarz komunikacji społecznej. Nauka szacunku dla odbiorców i uznanie realiów są jeszcze dużą lekcją do przerobienia dla tych, którzy uważają się za oświeconych" – podkreśla prof. Flis.
Czytaj też:
On mógł zniszczyć Platformę
Czytaj też:
Terlecki o sytuacji w PO: Rozliczenia już trwają