W rozmowie z "Faktem" jedna z mieszkanek Popowa, rodzinnej wsi Lecha Wałęsy, mówiła o tym, jak jej mieszkańcy powitali byłego prezydenta, gdy na jaw wyszła jego agenturalna przeszłość. – Po tym, jak wyszła sprawa z „Bolkiem”, gdy przyjechał do Popowa, ludzie obrzucili go pomidorami – relacjonowała.
Do sprawy postanowił odnieść się sam zainteresowany. Lech Wałęsa za pośrednictwem mediów społecznościowych przysiągł "na wszystkie świętości, że "nigdy nic podobnego nie miało miejsca"." Nigdy nikt w Popowie nie rzucił we mnie niczym w tym pomidorem. Całkowicie wymyślone następne ohydne kłamstwa" – zapewnił.
"Wielu uwierzyło w te bezczelne kłamstwa. Przypominam sprawa agenta Bolka w całości zmontowana została na 'polecenie'' przez wnuka SB-eka pracującego w IPN Cenckiewicza" – napisał były prezydent.
Na słowa te odpowiedział Sławormi Cenckiewicz. Dyrektor Wojskowego Biura Historycznego stwierdził na Twitterze, że "Żywa Legenda" zrobiła mu "miły wieczór dostarczając kolejny dowód procesowy o montowaniu przeze mnie sprawy "Bolka". "Wielkie dzięki!" – dodał historyk.
twitterCzytaj też:
Abp Jędraszewski zastąpi biskupa Głódzia. Jest decyzja biskupówCzytaj też:
Pomoc humanitarna dla Białorusinów. "Kierowca został zatrzymany przez KGB"