Platforma Obywatelska przyjęła stanowisko popierające liberalizację aborcji. To zerwanie z dotychczasową neutralnością światopoglądową tej partii. Jakie będzie polityczne znaczenie tego stanowiska?
Prof. Antoni Dudek: Podejrzewam, że nie będzie ono wielkie. Oczywiście to stanowisko świadczy o przesunięciu w lewo. Nie jest to jednak nagłe przesunięcie – ten dryf w lewą stronę w przypadku Platformy Obywatelskiej obserwujemy od kilku lat. Nie będzie to też miało wielkiego znaczenia w sensie sporu politycznego. Spór o aborcję został wytyczony w październiku – po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego mamy z jednej strony zwolenników zaostrzenia prawa aborcyjnego, z drugiej przeciwników zaostrzenia, zarówno tych opowiadających się za kompromisem, jak i tych popierających liberalizację. Jednak spór o to nie ma w tej chwili znaczenia, bo arytmetyka sejmowa jest jednoznaczna – nie ma żadnych szans, aby przeforsować liberalizację aborcji w obecnym Sejmie. Nie sądzę też, by sondażowo wpłynęło to w jakikolwiek sposób na poparcie dla Koalicji Obywatelskiej.
Sondażowo może nie, ale jest grupa konserwatystów z PO, którzy zapowiadali wyjście z partii w razie, gdy ta zerwie z neutralnością światopoglądową. Czy w takim razie ich wyjście sprawi, że powstanie druga formacja opozycyjna, bardziej konserwatywna, podczas gdy PO pójdzie w stronę liberalno-lewicową?
Ja w jedną listę opozycji absolutnie nie wierzę. Będą przynajmniej dwie, bardziej lewicowo-liberalna z PO i bardziej centrowa. W tym kontekście deklaracja PO może być jakimś prezentem dla Szymona Hołowni i jego ruchu. Na logikę to skoro PO poszła bardziej w lewo, to Hołownia powinien się teraz przedstawiać jako przedstawiciel bardziej centrum.
No tak, ale na razie to przyciągnął do siebie Joannę Muchę i polityków lewicy. Ciężko jest w takiej konfiguracji walczyć o bardziej konserwatywne centrum?
Tu jest pytanie, jaki w ruchu Szymona Hołowni jest rozkład sił. Na pewno Hołowni bardzo zależało na zbudowaniu koła i to się udało. Jeśli te panie posłanki będą narzucać swój światopogląd, to faktycznie ruch pójdzie w lewo, a wtedy będziemy obserwować rywalizację pomiędzy PO i ruchem Hołowni po lewej stronie. I będzie to wspaniała wiadomość oraz prezent dla Władysława Kosiniaka-Kamysza, który wciąż podnosi się po klęsce w wyborach prezydenckich.
Niewykluczone, że z jednej strony będzie rywalizacja PO i Hołowni, może potem jedna lista, z drugiej formacja wokół PSL, z konserwatystami z PO i może jeszcze Jarosławem Gowinem i Porozumieniem. Natomiast dziś do wyborów jest dużo czasu, bo nie ma przesłanek, by miały być wcześniejsze wybory. I ciężko dziś wyrokować, ile będzie list opozycyjnych. W jedną nie wierzę. Mogą być dwie, bardziej na lewo i bardziej w centrum. A równie dobrze może być pięć.
Teoretycznie pięć byłoby prezentem dla Zjednoczonej Prawicy. Jednak koalicja rządząca też trzeszczy i nie chodzi tylko o spór z Porozumieniem Jarosława Gowina. Mamy informację o tym, że PiS wystawi kandydata na prezydenta Rzeszowa. Wcześniej ustępujący prezydent miasta Tadeusz Ferenc namaścił na swojego następcę Marcina Warchoła z Solidarnej Polski.
Byłoby bardzo dziwne, gdyby było inaczej. PiS musiał wskazać własnego kandydata. I prawda jest taka, że gdy w świetle fleszy podpisana została umowa koalicyjna rządu Zjednoczonej Prawicy, a liderzy PiS, Solidarnej Polski i Porozumienia mówili, że współpraca kształtuje się doskonale, było wiadomo, że jest dokładnie odwrotnie. I widzimy to na każdym kroku. Nie ma szans na to, by w kolejnych wyborach Ziobro i Gowin znaleźli się na liście PiS. Porozumienie walczy o zachowanie swojej formacji i ewentualnie start z innej listy w kolejnych wyborach, a Solidarna Polska o to, by w następnych wyborach uzyskać samodzielnie 5-7 proc. Ja nie bardzo w to wierzę, ale Ziobro tak, zresztą nie ma wyjścia – bo alternatywą jest skazanie się na polityczny niebyt.
Niebawem czekają nas kolejne kryzysy, aż w końcu pojawi się jakiś projekt, w którym PiS straci większość. Nie wiem, czy będzie tak za sprawą Porozumienia, czy Solidarnej Polski, ale do takiej sytuacji na pewno dojdzie. Rządzić będzie rząd mniejszościowy, z warunkowym poparciem dotychczasowych koalicjantów. To znaczy polegać to będzie na tym, że na przykład Ziobro opuści koalicję, ale powie, że w najważniejszych sprawach rząd będzie popierać. Jesteśmy na drodze do rządu mniejszościowego. Nie wiem, czy bardziej na półmetku, czy na finiszu, ale raczej już półmetek minęliśmy.
Czytaj też:
Borys Budka w pułapce wiecznej opozycjiCzytaj też:
Porozumienie wyjdzie z koalicji? "Karty ma Kaczyński"