Ekspert: Coraz więcej zakażeń wśród młodych ludzi

Ekspert: Coraz więcej zakażeń wśród młodych ludzi

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Mateusz Marek
Należy zwrócić uwagę na to, że jest wśród nich więcej młodszych osób w porównaniu do zakażonych w ubiegłych miesiącach – powiedział PAP prof. Robert Flisiak.

W środę minister zdrowia Adam Niedzielski podał, że według porannych danych potwierdzono zakażenie koronawirusem u 12 146 osób. Ocenił, że obecna sytuacja "nie wygląda dobrze". Zapowiedział ograniczenia w ruchu na południowej granicy, niedopuszczenia przyłbic i chust jako zamiennika maseczek oraz zregionalizowanie obostrzeń.

Choruje coraz więcej młodych

W ocenie kierownika Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku i prezesa Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych prof. Roberta Flisiaka liczba potwierdzonych zakażeń jest co prawda wysoka, ale należy zauważyć, że obecnie choruje więcej młodszych osób niż przed kilkoma miesiącami.

– A to oznacza, że system opieki zdrowotnej nie będzie aż tak mocno obciążony, bo ciężej chorują osoby starsze – zaznaczył prof. Flisiak. Z informacji eksperta wynika, że wśród osób przyjmowanych do szpitali widać tendencję do obniżenia średniego wieku przyjmowanych pacjentów. – Widać to zarówno w danych ogólnopolskich, jak i obserwacjach w kierowanej przeze mnie klinice. Jest to dopiero zarysowany trend, ale jeśli będzie się utrzymywał, to może będzie to pierwszy efekt szczepień – dodał.

Prof. Flisiak powiedział jednak, że mimo to nie ulega wątpliwości, że od ponad tygodnia obserwowany jest wzrost liczby przyjmowanych pacjentów. –Mamy 100 proc. obłożenie, zakładamy już szpital tymczasowy, jednak – co ważne – nie mamy zgonów – dodał.

Według niego teraz warto śledzić odsetek zajętych respiratorów i zgonów oraz wiek osób wymagających hospitalizacji, a nie skupiać się na samej liczbie zakażonych.

Czeka nas scenariusz południowych sąsiadów?

Prof. Flisiak porównał krzywe zachorowań w Czechach, na Słowacji i w Polsce. Z jego obserwacji wynika, że podobne trendy w tych trzech krajach pojawiały się mniej więcej w takich samym momentach. Duża liczba zachorowań w przeliczeniu na liczbę mieszkańców miała miejsce w październiku w Czechach, w listopadzie – w Polsce, na Słowacji – na przełomie października i listopada. Zwyżki powtórzyły się od połowy grudnia do stycznia. – W Czechach były najwyższe, na Słowacji niższe, a w Polsce ledwo zaznaczone, przy czym podobny trend dotyczył częstości zgonów – wskazał.

– Idziemy zatem w kwestii epidemii śladem naszych południowych sąsiadów, ale tak jakby na niższym poziomie – powiedział.

Dodał, że Polska nadal ma w przeliczeniu na milion mieszkańców znaczenie mniej zachorowań niż Czesi i Słowacy, za wyjątkiem okresu listopadowego i grudniowego. O czym to świadczy?

– Robiliśmy mało testów w 2020 r. Z uwagi na to mamy poważne niedoszacowanie odporności populacyjnej w Polsce, a ta odporność chroni nas obecnie przez gorszym scenariuszem przebiegu epidemii. To wygląda tak, jakby na przestrzeni całej pandemii zachorowania w Polsce bardziej rozłożyły się w czasie niż u naszych południowych sąsiadów – dodał.

Czytaj też:
Były szef GIS: Niestosowanie się do restrykcji prowadzi nas prosto do katastrofy
Czytaj też:
Ekspert: Nie ma sensu mówienie o pierwszej, drugiej czy trzeciej fali
Czytaj też:
Müller: Możemy się spodziewać zaostrzenia obostrzeń







Źródło: PAP
Czytaj także