Jak informuje "Fakt", prezydent Rosji Władimir Putin skierował w stronę polskiej granicy śmiertelnie groźną broń. Chodzi o systemy rakietowe Iskander-M, które mogą przenosić głowice jądrowe.
Ukraiński wywiad alarmuje, że w naszą stronę zmierzają 103 i 107 Brygady Rakietowe, wyposażone w ten śmiercionośny sprzęt. – To są bardzo precyzyjne rakiety, które mają dużą siłę rażenia – powiedział gen. Waldemar Skrzypczak.
Według "Faktu" wyrzutnie tych rakiet rozpoznano również w rejonie Kaliningradu, skąd w razie konfliktu bez problemu dosięgną Warszawy. Nie wiadomo też, czy nasza armia będzie w stanie się przed nimi obronić. – My nie mamy takich systemów, aby je zestrzelić. Nie wiem nawet, czy gdybyśmy mieli patrioty, to czy by sobie poradziły – ocenił generał.
"Ukraińcy nie mają takiej możliwości"
Jego zdaniem w przypadku konfliktu z Ukrainą Rosja będzie miała znaczącą przewagę, jeśli chodzi o wojska rakietowe. Wyrzutnie iskanderów usytuowane mogą być nawet 50 kilometrów poza linią frontu, a chronić będą je nowoczesne systemy przeciwlotnicze S-400.
– Przeciwko iskanderom jedyne co można zrobić, to wykryć stanowiska i rakietami je zniszczyć, ale Ukraińcy nie mają takiej możliwości. Te rakiety są poza ich zasięgiem i pod dobrą osłoną przeciwlotniczą armii rosyjskiej – tłumaczył Skrzypczak.
Zwrócił również uwagę, że "tak naprawdę na świecie nie było jeszcze konfrontacji między iskanderem a patriotem". – Ale wiadomo, że rosyjskie systemy są tak skonstruowane, aby być odpornymi na rakiety NATO – dodał.
Czytaj też:
NATO: Jesteśmy gotowi na konflikt zbrojny między Rosją a UkrainąCzytaj też:
Saryusz-Wolski: Gdyby zastosować podejście Niemiec, to nie byłyby one w NATO