W poniedziałek lider PO odwiedził Górny Śląsk i spotkał się z mieszkańcami Strzelec Opolskich. Podczas swojego wystąpienia Tusk mówił m.in. o darmowym prądzie dla gmin i powiatów. W pewnym momencie musiał jednak skonfrontować się z jednym z niezadowolonych wyborców, którym był kibic Ruchu Chorzów.
Tusk odbiera głos
W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie z fragmentem krótkiej wymiany zdań między politykiem a uczestnikiem spotkania w Strzelcach Opolskich. Mężczyzna, zwracając się do Tuska, powiedział, że gdy tylko polityk "wyjechał ze Śląska" to "wszystko wróciło do tego, co było wcześniej".
– Walczę o nowy stadion dla Chorzowa. Wyjechał pan ze Śląska i teraz wszyscy umywają ręce. Słyszę, że nowy stadion nie powstanie i miasto nie udźwignie takiej inwestycji. Nadal będziemy pakować grube pieniądze... – mówił mężczyzna.
Tusk w odpowiedzi stwierdził, że mężczyzna nie będzie mógł dalej zabierać głosu.
– Moja cierpliwość ma swoje granice. Rozmawialiśmy już trzy razy w Chorzowie, pojechałem do pana prywatnego domu porozmawiać. Sprawa jest znana. Ja szanuję ludzi, którzy są stąd. Przyjechałem do Strzelec Opolskich, aby rozmawiać o ludzkich problemach – stwierdził.
– Ja panu przerwę, pan się nie gniewa, ale moja cierpliwość też musi mieć granice – dodał. Kibic nie dawał jednak za wygraną i próbował zadać politykowi pytanie, na co ten odpowiedział: "Nie, nie dokończy pan". W tle nagrania słychać jeszcze, jak mężczyzna mówi: "Jeżeli pan się boi trudnych pytań...".
Sprawa jest o tyle ciekawa, że mężczyzną, który usiłował zadać Tuskowi pytanie był ten sam kibic, w towarzystwie którego lider PO oglądał w piątek spotkanie Czechy - Polska. Były premier sprezentował nawet piłki jego dzieciom. Nagranie z tego spotkania jest dostępne w internecie.
Czytaj też:
"KO na deskach". Pojawił się nowy sondaż poparcia dla partiiCzytaj też:
Tusk: Pierwszy proponowałem Baltic Pipe. Jabłoński: Są granice bezczelności?