Jak przekazał podczas konferencji prasowej Sylwester Marczak, "początkowe liczby mówią o jednej osobie wstępnie zatrzymanej w związku ze zniesławieniem policjanta". – Mówimy również o czynnościach wykonywanych z czterema osobami, które latały dronami pomimo że w tym miejscu tego robić nie mogły – dodał. Poza tym, jak przekazał rzecznik, "marsz miliona serc" przebiegł spokojnie.
Podinsp. Marczak pytany przez dziennikarzy o szacunki policji dotyczące liczby uczestników przemarszu podkreślił, że od kilku lat takie szacunki przez policję nie są podawane. – Naszym celem jest zabezpieczenie. Od kilku lat nie podajemy liczb. Nie widzę powodu, żebyśmy te liczby podawali oficjalnie czy nieoficjalnie – powiedział.
"Z szacunkowych obliczeń Onetu wynika, że frekwencja w tym kulminacyjnym momencie wynosiła od 600 do 800 tys. osób. To mniej niż wynika z deklaracji stołecznego ratusza oraz lidera Koalicji Obywatelskiej Donalda Tuska (który mówił o ponad milionie uczestników), ale więcej niż na Marszu 4 czerwca" – opisuje Onet.
"Je**ć PiS". Reporter TVP do uczestnika marszu Tuska: Pomodlę się za pana
W niedzielę ulicami Warszawy przeszedł "marsz miliona serc" zorganizowany przez Platformę Obywatelską. Początkowo, zgodnie z deklaracją Donalda Tuska, wydarzenie miało być wyrazem solidarności z Joanną z Krakowa, która dokonała samodzielnie aborcji. Okazało się jednak, że kobieta w ogóle nie została zaproszona do wzięcia udziału w marszu.
Reporter TVP Adrian Borecki opublikował na portalu X krótkie nagranie, ukazujące agresję, z jaką spotkał się podczas przemarszu. Wściekły mężczyzna wykrzykuje "je**ć PiS", "je**ć PiS" i pokazuje środkowy palec. – Masz miłość, to jest moja miłość dla was.
Dziennikarz powiedział, że się za niego pomodli. – Nie śmiej się za mnie modlić – odpowiedział oburzony uczestnik marszu PO.
Czytaj też:
Niemiecki "Die Zeit": Na marszu w Warszawie było ponad 100 tys. osóbCzytaj też:
Tusk: Jest nas ponad milion. Policja: Na trasie marszu ok. 100 tys. osób