– Przypadki są różne. Mamy do czynienia z taką sytuacją, w której osoby, które mają dokumenty pobytowe w Polsce, często nie mogą przekroczyć granicy polsko-niemieckiej i są zawracane. Chodzi o sytuację taką, w której nie ma zgody na to, żeby niemieckie służby – policja czy ktokolwiek – odwoziły takie osoby na stronę polską – powiedział Tomasz Siemoniak w rozmowie z Beatą Lubecką w „Gościu Radia ZET”.
Minister przyznał jednoznacznie, że niemieckie służby łamią prawo. Jak dodał, mnie niemiecka minister, Nancy Faeser, przeprosiła polską stronę za takie przypadki.
"Gorąca linia" polsko-niemiecka
– Stworzyliśmy wspólną polsko-niemiecką grupę pod przewodnictwem wiceministrów, taką gorącą linię i oczekujemy od tego momentu, od tej rozmowy, od przecięcia tej sprawy, że nigdy więcej coś takiego się nie wydarzy – mówił szef MSWiA.
Dopytywany, co zrobi polski rząd, jeśli "coś się wydarzy", Siemoniak zapewnił, że Polska będzie reagować. – Będziemy domagali się wyjaśnień, tego, aby strona niemiecka w skuteczny sposób działała i sytuacje się nie powtarzały. Możemy rozważyć wprowadzanie kontroli ze strony polskiej na granicy – zapowiedział.
– Jeśli po rozmowach, po zapewnieniach strony niemieckiej miałoby się coś takiego wydarzyć, to będziemy musieli reagować już zupełnie na nowym poziomie – dodał.
Niemcy przerzucają imigrantów
W ostatnich tygodniach pojawiają się kolejne informacje dotyczące podrzucenia przez niemiecką policję migrantów na terytorium Polski. Kilka dni temu o takim incydencie napisały niemieckie media. Dzień później minister spraw wewnętrznych Tomasz Siemoniak i wiceminister Maciej Duszczyk byli w Berlinie, gdzie spotkali się z przedstawicielami resortu spraw wewnętrznych Republiki Federalnej Niemiec, w tym z minister Nancy Faeser.
Czytaj też:
Deportacja za pojedynczy komentarz. Niemcy zaostrzają przepisy dot. cudzoziemcówCzytaj też:
Niemcy podrzucają nam migrantów. Grabiec: Nie mają złej woli