Prof. Dudek: Działania Tuska są kompletnie nie do obrony z punktu widzenia konstytucji

Prof. Dudek: Działania Tuska są kompletnie nie do obrony z punktu widzenia konstytucji

Dodano: 
Prof. Antoni Dudek, politolog i historyk z UKSW
Prof. Antoni Dudek, politolog i historyk z UKSW Źródło: PAP / Mateusz Marek
Działania Donalda Tuska są kompletnie nie do obrony z punktu widzenia konstytucji. Ale Tusk obejmując władzę powiedział, że będzie stosował prawo tak, jak on je rozumie. No i stosuje – mówi DoRzeczy.pl prof. Antoni Dudek, politolog i historyk z UKSW.

Damian Cygan: Premier Donald Tusk wprowadził do debaty pojęcie "demokracja walcząca". Jaka to wizja Polski?

Antoni Dudek: To jest wizja rozwoju systemu, który zaczął się kształtować w 2015 r. i który ja nazywam "sejmokraturą". To jest takim system, w którym lider większości sejmowej uznaje po wyborach, że może robić wszystko. U prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego było to robione z retoryką o odbudowie państwa polskiego, suwerenności. Natomiast u premiera Donalda Tuska jest odbudowa demokracji liberalnej. I demokracja walcząca jest u Tuska taką kliszą propagandową, którą będzie uzasadniał kolejne działania, które są kompletnie nie do obrony z punktu widzenia konstytucji, przynajmniej tak jak ja ją rozumiem. No ale Tusk rozumie ją inaczej. Jak obejmował władzę to powiedział, że będzie stosował prawo tak, jak on je rozumie. No i skoro ma większość w Sejmie to stosuje.

Z obozu władzy bardzo często słychać głosy, że wszystko zmieni się po wyborach prezydenckich.Tak jakby byli pewni, że ich kandydat ma zwycięstwo w kieszeni. Nie za wcześnie?

Oczywiście, że to jest dzielenie skóry na niedźwiedziu, ale trudno też, żeby mówili inaczej, bo to by znaczyło, że nie wierzą w zwycięstwo. Zgadzam się, że wybory prezydenckie są najbardziej nieprzewidywalne, natomiast uważam również, że demografia jest po ich stronie, nie po stronie PiS, więc mogą wygrać. Ale to też nie rozwiąże wszystkich problemów.

Co pan na myśli?

Prawda jest taka, że ze "swoim" prezydentem rząd będzie miał większe pole manewru, ponieważ dziś wielu rzeczy nie może przeprowadzić, bo prezydent Andrzej Duda wetuje ich ustawy. Natomiast to nie rozwiążę np. problemu Trybunału Konstytucyjnego. Obecna większość uznaje, że tego TK właściwie nie ma, ale nie może powołać nowego składu, dopóki nie skończą się kadencje sędziów. A co będzie, jeśli w 2027 r. to PiS sam bądź z koalicjantami zdobędzie większość? To znaczy, że te wszystkie zmiany, które są dzisiaj wprowadzane, zostaną uznane za nielegalne. A ci sędziowie, których obecna władza chce teraz wyrzucać z zawodu, zostaną nie tylko przewróceni, ale uznani za ofiary i jeszcze zostaną im wypłacone odszkodowania z budżetu państwa. I to jest realny problem. To, co wprowadza dzisiaj Tusk, jest oparte na założeniu, że on i jego formacja będą rządzić już w nieskończoność, co moim zdaniem jest mocno wątpliwe.

Czy PiS robi błąd, zwlekając ze wskazaniem swojego kandydata na prezydenta?

Jest jeszcze sporo czasu. Błędem będzie, jeśli okaże się nim być kandydat mało znany i zostanie ogłoszony w przyszłym roku. Andrzej Duda wystartował w 2014 r. w listopadzie. Więc listopad jest dobrym momentem, zresztą PiS tak zapowiada, że w okolicach 11 listopada ogłosi kandydata. Wtedy do maja wystarczy czasu, żeby go wylansować. Problemem jest natomiast coraz gorsza atmosfera w PiS wokół tego tematu, dlatego nie powinni dłużej przeciągać sprawy, bo może się to odbić na kondycji partii. Widać ewidentnie, że obie strony postanowiły się przeczekiwać.

W jakim sensie?

Platforma mówi, że swojego kandydata ogłosi w grudniu, bo zakłada, że PiS zrobi to w listopadzie. Jeżeli będą się nadmiernie przeczekiwać, to mogą przesadzić, zwłaszcza PiS. O Tobiaszu Bocheńskim słyszało trochę ludzi w Warszawie i w Łodzi, ale już niekoniecznie poza. O Karolu Nawrockim może słyszeli w Gdańsku i w Warszawie, natomiast generalnie są to osoby dużo mnie znane niż potencjalni kandydaci PO, niezależnie czy to będzie Rafał Trzaskowski, Donald Tusk czy Radosław Sikorski. W tym sensie prezes Kaczyński nie może zwlekać z ogłoszeniem kandydata PiS do stycznia-lutego przyszłego roku.

Czytaj też:
Kto następnym prezydentem? Bosak odpowiada. "Dla dobra Polski"

Rozmawiał: Damian Cygan
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także