– Jeżeli chodzi o sprawy zaangażowania ochotników, zarówno żołnierzy obrony terytorialnej, jak i Ochotniczej Straży Pożarnej, zwracamy się z apelem do wszystkich pracodawców, przedsiębiorców, do wszystkich tych, którzy zatrudniają i mają u siebie w firmach właśnie strażaków OSP i wotowców. Prosimy o zwolnienie ich z pracy. Prosimy o to, żeby nie musieli przychodzić, jeżeli biorą udział w akcji, a są z różnych województw – mówił Kosiniak-Kamysz na posiedzeniu sztabu kryzysowego we Wrocławiu.
Minister podkreślił, że "to nie dotyczy tylko województwa opolskiego, dolnośląskiego czy śląskiego, w których prowadzono stan klęski żywiołowej".
– Nie dotyczy tylko tych powiatów, dotyczy innych województw, ponieważ żołnierze obrony terytorialnej, jak i strażacy-ochotnicy jadą z różnych części Polski. Przyjadą tutaj, już są na Dolnym Śląsku czy na Opolszczyźnie i będą brać udział w akcjach, nie tylko z terenów zagrożonych – tłumaczył.
– Więc we wszystkich miejscach w Polsce zwracamy się z apelem do przedsiębiorców i pracodawców o zwolnienie strażaków-ochotników i żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej – oświadczył szef MON.
Wojsko walczy z powodzią na południu i zachodzie Polski
W czasie ostatniej doby Wojsko Polskie, wraz z innymi służbami, ewakuowało ok. 2,6 tys. osób, także z użyciem śmigłowców. Żołnierze koordynowali m.in. transport lotniczy pacjentów ze szpitala w Nysie do Opola.
Jak informuje MON, do dyspozycji sztabów kryzysowych oddelegowano dotychczas 4,6 tys. żołnierzy i specjalistyczny sprzęt.
"W pełnej gotowości pozostają kolejne jednostki, m.in. brygady OT: Lubelska, Podkarpacka, Przemyska, Nadbużańska i Świętokrzyska. Ich pododdziały będą uruchamiane wraz z przesuwaniem się fali powodziowej na północ" – czytamy w komunikacie resortu obrony.
Czytaj też:
Prezydent tnie wydatki swojej kancelarii. Ponad 3 mln zł na pomoc dla powodzian