Błyskawiczne zawieszenie w czynnościach Michała Ostrowskiego, zastępcy prokuratora generalnego, zarządzone przez Adama Bodnara, to kolejna próbka pałkarskiego stylu ekipy Donalda Tuska. Sama próba prokuratorskiego sprawdzenia, czy doszło do złamania prawa, została stłumiona z absolutnym lekceważeniem ducha i litery prawa.
Odwołując Ostrowskiego, Bodnar powołał się na art. 150 par. 1 Prawa o prokuraturze. Głosi on: „Prokurator może być zawieszony w czynnościach na okres do sześciu miesięcy, jeżeli z uwagi na charakter przewinienia dyscyplinarnego konieczne jest natychmiastowe odsunięcie go od wykonywania obowiązków”. Artykuł precyzuje, że przepis ten stosuje się wyłącznie w sytuacjach nadzwyczajnych i skrajnych, jak np. złapanie prokuratora na gorącym uczynku popełnienia przestępstwa. Żadna z tych okoliczności w wypadku legalnych działań prokuratora Ostrowskiego nie zachodziła. Ale Bodnar przyzwyczaił się już do działania „na rympał”. I nikim w koalicji to nie wstrząsnęło.
Co charakterystyczne, prorządowe media nie bardzo wiedziały, jaką taktykę przyjąć wobec kolejnego przykładu odgórnego bezprawia. Jedne kontynuowały wyśmiewanie twierdzeń prezesa Trybunału Konstytucyjnego Bogdana Święczkowskiego o faktycznym stanie wojennym wprowadzonym w polskim prawie przez ekipę Tuska. Inne, jak np. „Gazeta Wyborcza”, poświęciły zawieszeniu Ostrowskiego minimalną ilość miejsca.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.