Marcin Makowski: Dwukrotnie w ubiegłym roku wstrzymał się pan w Senacie od głosowania za ustawami reformującymi wymiar sprawiedliwości i Sąd Najwyższy. Chociaż bez legitymacji partyjnej, to reprezentuje pan w Izbie Wyższej PiS. Czarna owca w rodzinie czy pragmatyk?
Jarosław Obremski: Po prostu senator, który składał przysięgę. W lipcu uważałem, że ustawy obchodzą konstytucję, a ich celem – poprzez skrócenie kadencji – jest pozbawienie Małgorzaty Gersdorf stanowiska I prezes SN. Konsekwencją mojego punktu widzenia było głosowanie grudniowe. Od początku miałem wrażenie, że ze strony PiS to pewien błąd, ponieważ sprawa wieku emerytalnego będzie głównym punktem ataku ze strony Brukseli i opozycji. Pytał pan o mój pragmatyzm… Gdyby władza od tej strony spojrzała na sprawę, należałoby prof. Gersdorf zostawić. Ona, mówiąc delikatnie, zachowuje się niespójnie, a wypowiedzi pani prezes pokazują, jakie były ścieżki awansu za III RP w sądownictwie. To żywy argument za reformą.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.