W „Gazecie Wyborczej” ukazał się tekst Wojciecha Czuchnowskiego. Autor stwierdza, że pod koniec 2013 roku do Stanisława Kostrzewskiego, ówczesnego skarbnika partii Jarosława Kaczyńskiego, przyszedł biznesmen Marek Falenta z informacją o nagraniach. Wtedy miała zapaść decyzja, że biznesmena trzeba sprawdzić. To zadanie powierzono Ernestowi Bejdzie i Martinowi Bożkowi, którzy za pierwszych rządów PiS byli w CBA.
Według Wyborczej afera i nagrania miały pomóc w obaleniu rządu PO – PSL. – To są bzdury, służby także w czasach rządu PO – PSL badały wszystkie wątki. Niczego takiego nie znaleziono. I teraz nagle pojawia się jakaś publikacja – ocenił minister w rozmowie z DoRzeczy.pl.
Wczoraj jako paranoję działania „Gazety Wyborczej” ocenił rzecznik Koordynatora Służb Specjalnych, Stanisław Żaryn: „GW" sugeruje, że za najważniejszymi aferami ost. lat stoją M.Kamiński i M.Wąsik. Hazardowa to wg. "Gazety" pułapka na D.Tuska; reprywatyzacyjna - na H.G-W., podsłuchowa - na rząd PO-PSL. To chyba jakaś paranoja... – czytamy we wpisie na Twitterze.
Czytaj też:
"Wyborcza" wraca do afery podsłuchowej. Rzecznik Kamińskiego: Paranoja