Otóż była okazja, by przez dwie i pół godziny trasy z Warszawy do Katowic, spędzając ten czas w czeskim wagonie restauracyjnym, poczuć się jak w którejś z czeskich knajp w Pradze, Ołomuńcu czy Brnie. To tu była do dostania słynna svičkova, czyli pieczeń wołowa w kremowym sosie z sześcioma knedlikami bułczanymi i z porządną porcją żurawinowej konfitury. Na dodatek wszystko to można było zapijać jeszcze paroma kufelkami doskonałego czeskiego piwa. Mając w pamięci te sympatyczne chwile w czeskim odpowiedniku naszych wagonów Warsu – z pełnym zrozumieniem odniosłem się do odgłosów zawodu, które pojawiły się niedawno w Niemczech. Oto ogłoszono likwidację pociągów z czeskimi wagonami restauracyjnymi typu WRmz815, które wycofano z linii Berlin – Praga. Okazało się, że są one zbyt ciężkie, aby uzyskać odpowiednią prędkość – 230 km/h – nowych pociągów na tej linii. Te nowe przypominają nasze Pendolino. Są produkowane w Niemczech i mają jedną wadę.
Żegnaj, knedlikowy ekspresie
Dodano:

NA PIERWSZY OGIEŃ Ilekroć miałem zaplanowany wyjazd z Warszawy do Katowic, zawsze uważnie przeglądałem rozkład jazdy, by skorzystać z ekspresu „Varsovia” czeskich kolei, który woził pasażerów z Warszawy do Pragi, właśnie z przystankiem w stolicy Górnego Śląska. Skąd taka predylekcja do pociągów firmy České Dráhy?