Czyli chodzi o to wszystko, co zwyczajowo robią mężczyźni w tym kraju. Zapytacie: Dlaczego? Ano dlatego, iż nowy prezydent np. paraduje w podkoszulku odsłaniającym biceps, chętnie pokazuje się na meczach, a jak gromko powiedział w dniu swojej inauguracji: „Czołem, żołnierze”, to odruchowo schowaliśmy się pod stolik w sali konferencyjnej i happiness manager musiał się naprawdę natrudzić, iżby zachęcić nas do wyjścia.
Czujemy się otoczeni kultem męskości, takim najbardziej toksycznym maskulinizmem, który nie dość, że sprawia, iż czujemy się obywatelami drugiej kategorii we własnym kraju, to jeszcze wywiera na nas poczucie psychologicznego nacisku, iżbyśmy się realizowali w taki sam sposób. No i koniec końców poszliśmy na mecz piłkarski, ale nie pobyliśmy tam długo.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
