– Już zaczęły się gabinetowe dyskusje, jak miałby wyglądać przyszły rząd prawicy – mówi rozmówca "Newsweeka" z PiS. Chodzi też o kandydata na premiera. Co ciekawe, to nie Jarosław Kaczyński miał dać znak, że rozpoczyna poszukiwania. " Obok prezesa takie przymiarki już trwają. Potencjalni premierzy odpowiednio wcześnie chcą zadbać o swoją pozycję" – czytamy.
W partii mają być dwa wrogie obozy, z których każdy chciałby przeforsować innego polityka. "Pierwsza to grupa byłego premiera Mateusza Morawieckiego. On chciał kandydować na prezydenta, ale było to niemożliwe, bo prezes PiS szukał kogoś nowego i wybrał Nawrockiego jako kandydata niegroźnego dla siebie. Morawiecki – co dla wszystkich w PiS oczywiste – celuje przede wszystkim w fotel prezesa PiS, a wszystko inne jest tylko przystankiem na tej drodze. Wokół Morawieckiego są tacy politycy, jak: obecny europoseł i były szef Grupy Orlen Daniel Obajtek, Piotr Gliński i zmarginalizowany ostatnio przez prezesa prof. Ryszard Terlecki. Morawiecki ma swoją frakcję w PiS i swoich ludzi w Parlamencie Europejskim. Jest jednak w ostatnich miesiącach spychany na boczny tor w partii" – zauważa tygodnik.
Nie chcą Morawieckiego
Większy ma być "obóz", którzy nie chcą powrotu Morawieckiego. To m.in. Jacek Sasin, Przemysław Czarnek, Zbigniew Ziobro, Patryk Jaki, Elżbieta Witek i Tobiasz Bocheński. Z tej grupy kandydatem na premiera może być Czarnek.
Co ciekawe, ani Morawiecki ani Czarnek nie są jednak faworytami Jarosława Kaczyńskiego. "Jednak dziś jako lider wyścigu po tekę premiera z tej grupy postrzegany jest Tobiasz Bocheński – były wojewoda łódzki i mazowiecki, wypromowany w PiS przez prof. Zbigniewa Raua" – podano. Europoseł ma być "pupilem" szefa PiS. – Bocheński jest teraz na fali wznoszącej – przekonuje informator z PiS. Na polityku tym ciąży jednak nieudana kampania w wyborach samorządowych (w 2024 roku walczył stanowisko prezydenta Warszawy).
Czytaj też:
PiS zyskuje najwięcej. PSL i Polska 2050 poza Sejmem
