Szeroki Front Gaśnicowy maszeruje. "Odzyskajmy niepodległość"

Szeroki Front Gaśnicowy maszeruje. "Odzyskajmy niepodległość"

Dodano: 
Grzegorz Braun (C) z Witoldem Gadowskim i Karoliną Pikułą na Marszu Niepodległości 2025
Grzegorz Braun (C) z Witoldem Gadowskim i Karoliną Pikułą na Marszu Niepodległości 2025 Źródło: X / @karolina_piku
11 listopada w Warszawie odbył się Marsz Niepodległości pod hasłem „Jeden naród, silna Polska”. Wśród uczestników szedł m.in. blok działaczy i sympatyków Konfederacji Korony Polskiej.

Według szacunków stołecznego ratusza w tegorocznym Marszu Niepodległości wzięło udział ok. 100 tys. osób. Z kolei zdaniem organizatorów trasę przemarszu mogło pokonać nawet 250 tys. ludzi, co stanowi jeden z lepszych wyników w historii. Warto dodać, że imprezie w tym roku nie sprzyjała zarówno pogoda, jak i aura polityczna. Pomimo tych przeciwności w Warszawie pojawili się liczni przedstawiciele wielu środowisk patriotycznych, w tym działacze i sympatycy Konfederacji Korony Polskiej.

W bloku idącym pod auspicjami Grzegorza Brauna można było zobaczyć reprezentantów współpracujących opcji politycznych i organizacji społecznych. We wspólnym przemarszu wzięli udział m.in. lider Bezpartyjnych Samorządowców dr Marek Woch oraz Witold Gadowski przewodzący Ruchowi Obrony Polaków. Po publikacji wspólnych zdjęć w towarzystwie lidera Korony w Internecie pojawiło się mnóstwo spekulacji o możliwym wzmocnieniu Szerokiego Frontu Gaśnicowego.

W bloku Konfederacji Korony Polskiej byli również obecni członkowie Instytutu Wiedzy Społecznej im. Krzysztofa Karonia z Bartoszem Kopczyńskim, Dariuszem Rozwadowskim, Robertem Zawadzkim i Jakubem Zgierskim na czele. Dawni uczniowie i współpracownicy Krzysztofa Karonia wyróżniali się morzem biało-granatowych flag z logo Instytutu, wielkimi banerami „Wielka Polska Katolicka” i „Jezus Chrystus Król Pantokrator” oraz obrazem Matki Bożej Gietrzwałdzkiej.

twitter

Andrzej Kłosowski, przewodniczący Konfederacji Korony Polskiej w Toruniu, przyznał, że jadąc na tegoroczny Marsz Niepodległości do Warszawy, nasuwało się pytanie, czy będzie on inny niż zawsze. W jego przekonaniu takie myśli nurtowały wiele osób, a to za sprawą głośno zapowiadanej obecności Konfederacji Korony Polskiej i jej liderów: europosła Grzegorza Brauna oraz posłów Włodzimierza Skalika, Romana Fritza i Sławomira Zawiślaka.

twitter

– Faktycznie tak się stało. W naszym pochodzie symbolicznie podnieśliśmy flagę narodową pod hasłem „Odzyskajmy niepodległość”, przyciągając do siebie tysiące zwolenników i środowisk, takich jak np. Instytut Wiedzy Społecznej im. Krzysztofa Karonia. Można powiedzieć, że Marsz Niepodległości bez Konfederacji Korony Polskiej z pewnością nie miałby takiego znaczenia i ducha. To właśnie środowiska skupione wokół Korony, wierne tradycji, wartościom katolickim oraz idei suwerenności narodowej, nadały wydarzeniu wyrazisty, patriotyczny i tożsamościowy charakter. Dzięki ich zaangażowaniu Marsz stał się czymś więcej niż tylko manifestacją – symbolem dumy z polskości i obrony prawdziwych wartości naszego narodu. Konfederacja Korony Polskiej wniosła ideową spójność i odwagę mówienia prawdy w czasach, gdy wielu woli milczeć – oświadczył lider Korony z Torunia.

Fritz: Nie do przeliczenia, ilu nas było

Poseł Roman Fritz, w rozmowie z DoRzeczy.pl, zaznaczył, że obecność Konfederacji Korony Polskiej na Marszu Niepodległości to tradycja. – Od samego początku przyjeżdżamy licznie do Warszawy. Nasze odczucia są jednak ambiwalentne, ponieważ świętujemy niepodległość, której tak naprawdę nie mamy. Stąd hasło: „Odzyskajmy niepodległość!”. Jako Korona chcemy uwrażliwić naszych rodaków na ten przykry fakt, bo niepodległości de facto nie posiadamy. Kolejna kwestia to ta nieszczęsna data. Powinniśmy świętować 7 października, a nie za piłsudczykami 11 listopada. Nie obalamy jednak tej tradycji, która zdążyła się już wryć w emocje Polaków. Co do samego Marszu – nad wyraz liczna frekwencja patriotów polskich, wliczając w to reprezentantów Korony. Nie do przeliczenia, ilu nas było. Być może wkrótce pojawi się komunikat na ten temat. Natomiast frekwencja ogólna jest uderzająca, ponieważ było więcej ludzi niż rok temu, chociaż mniej niż w 2018 roku, ale to sytuacja oczywista zważywszy na jubileusz 100-lecia. Polacy zademonstrowali przywiązanie do swoich barw i wartości, które łączą naszą wspólnotę. Cieszę się z tego, że coraz więcej środowisk przyłącza się do tego pochodu; nawet szeroką ławą ludzie, którzy w ostatnich latach zwalczali całą ideę jak politycy Prawa i Sprawiedliwości – stwierdził jeden z najbliższych współpracowników Grzegorza Brauna.

Jak podkreślił parlamentarzysta, godna odnotowania była obecność prezydenta Karola Nawrockiego, który podniósł rangę tego wydarzenia. – Zabrakło z kolei przedstawicieli koalicji rządzącej, czyli – jak ja to mówię – Koalicji Rewolucji Światowej z jej delegatem na Polskę, czyli Donaldem Tuskiem. Tego się jednak mogliśmy spodziewać. Jeszcze kilka łyżek dziegciu do tej beczki miodu. Po pierwsze, postawa władz, które zawsze rzucają organizatorom kłody pod nogi. Dworzec Centralny został zamknięty z błahego powodu, przez co przejazd z Warszawy Zachodniej do Warszawy Wschodniej był niemożliwy. Na szczęście ludzie sobie poradzili w myśl starej zasady: co nas nie zabije, to nas wzmocni. Inny przykład dotyczy zakazu posiadania środków pirotechnicznych, który obowiązywał nie tylko na Marszu Niepodległości, ale również terenie całej Warszawy. Warto podkreślić, że grzywnę mogła zapłacić nawet osoba zapalająca zimne ognie daleko poza terenem przemarszu. Liczne delegacje z różnych krajów przyjeżdżają do nas na 11 listopada, aby zobaczyć moment odpalania rac na początku hymnu. Próbują uchwycić na zdjęciach i filmach piękną biało-czerwoną mgłę nad centrum Warszawy. I tym razem władza chciała w tym przeszkodzić, ale nie udało się jej – zauważył polityk Konfederacji Korony Polskiej.

Polityk zwrócił uwagę na fakt, że uczestnicy Marszu mieli problemy w trakcie pokonywania Mostu Poniatowskiego, ponieważ zabrakło oświetlenia. – W zapadającej ciemności łatwo było postawić nogę w kałuży albo dziurze i nabawić się w ten sposób kontuzji. Zupełnie absurdalne zabiegi miejskich urzędników. Co więcej, samej Koronie kłody pod nogi rzucili organizatorzy Marszu Niepodległości, zabraniając nam umieszczenia wielkiej dmuchanej gaśnicy pod Stadionem Narodowym. Chodziło o sygnalizację miejsca zbiórki dla naszych działaczy i sympatyków, bo każdy, kto chociaż raz brał udział w tym wydarzeniu, wie, że na końcu przemarszu jest ogromny teren, w którym nietrudno się zgubić. Postawę organizatorów z Jakubem Kalusem na czele – w mojej ocenie – można uznać co najmniej za dziecinadę. Jesteśmy konkurencją polityczną, ale taki afront w naszą stronę to popadanie w przesadę. Na szczęście po wszystkim udało nam się spotkać w ramach integracji, gdzie 230 działaczy Korony rozmawiało o dalszych kierunkach rozwoju. Był to niezwykle budujący obraz dla wszystkich naszych działań organizacyjnych – podsumował poseł Roman Fritz.


Dołącz do akcjonariuszy Do Rzeczy S.A.
Roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także