NOTATNIK MALKONTENTA Odwołanie spotkania Karola Nawrockiego z Viktorem Orbánem było świetną ilustracją skutków, do jakich prowadzi irracjonalne zdominowanie polityki przez paranoicznie pojmowany motyw antyrosyjskości.
Z pragmatycznego punktu widzenia nie miało to najmniejszego sensu. Uzasadnienie decyzji polskiego prezydenta wcześniejszym spotkaniem premiera Węgier z Władimirem Putinem musiałoby oznaczać, że głowa polskiego państwa nie spotka się już więcej z prezydentem USA, Francji, premierem Słowacji i wieloma innymi politykami, którzy ściskali lub ścisną rękę prezydenta Rosji. To absurd. Działanie prezydenta Polski było czczą demonstracją, obliczoną na rynek wewnętrzny, która i tak nic mu nie dała – dla koalicji i jej mediów Karol Nawrocki jest i pozostanie „sojusznikiem Putina”, choćby osobiście przekradł się do Moskwy z bombą za pazuchą i chciał dokonać samobójczego zamachu na rosyjskiego prezydenta.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
