We Francji od kilku tygodni nasila się protest tzw. "żółtych kamizelek". W demonstracjach, które odbyły się ostatniej soboty służby zatrzymały 1723 osoby, z których ponad 1200 wciąż znajduje się w policyjnych aresztach.
Na ulice francuskich miast wyszło około 125 tysięcy osób, w tym w samym Paryżu około 10 tys. osób. Jak przypomina BBC News, dla porównania, w niezwykle gwałtownych protestach w sobotę 1 grudnia, na ulice wyszło 136 tys. ludzi, a zatrzymano "zaledwie" 630 osób.
W ostatnią sobotę, pomimo specjalnych środków bezpieczeństwa protestujący znowu palili samochody, niszczyli sklepy i atakowali policjantów. W wyniku starć na ulicach francuskich miast, rannych zostało co najmniej 118 osób, w tym wielu funkcjonariuszy. Po raz pierwszy od rozpoczęcia protestu tzw. żółtych kamizelek, na ulicach Paryża pojawiły się wozy opancerzone.
Akcja policji i służb bezpieczeństwa zakończyła się dopiero w niedzielę nad ranem.
Czytaj też:
Lisicki: Prezydent Polski powinien pochylić się nad sytuacją we FrancjiCzytaj też:
Francja: Polscy kierowcy zaatakowani przez "żółte kamizelki"Czytaj też:
"Byłem w Paryżu i widziałem na własne oczy. Ulice płonęły"