– Niniejszym razem ruszamy tutaj, w Rzeszowie, do Brukseli. W tym sezonie politycznym droga do Warszawy prowadzi przez Brukselę – mówił Grzegorz Braun na konferencji prasowej.
W pewnym momencie jeden z mężczyzn zaczął wypytywać polityka o jego przeszłość. Braun odparł, że nie ma nic do ukrycia. – Moja biografia jest znana i notowana – zapewnił.
Pod koniec konferencji mężczyzna ponownie zabrał głos, wskazując na rynek miasta i przekonując, że to wszystko powstało za pieniądze z Unii Europejskiej.
– Pan myśli, że śnieg w zimie nie pada jak UE nie zarządzi? I słońce nie świeci jak komisarz europejski nie zadecyduje? Mamy oto kliniczny przypadek Polaka, któremu się zdaje, że rynek w Rzeszowie zawdzięczamy Unii Europejskiej – odpowiedział polityk Konfederacji.
Mężczyzna kontynuował swoją przemowę, stwierdzając, że to co kandydat mówi, to samo wcześniej opowiadali komuniści. – Pan nie słucha uważnie. Wszystkiego dobrego. Z Panem Bogiem – zakończył Braun.
Czytaj też:
Wielki spisek wokół KonfederacjiCzytaj też:
Wycieczka do PE w zamian za podpisy pod listą KONFEDERACJI? "Niefortunne sformułowanie"