To najsłynniejszy brytyjski korsarz XVI w. Sir Francis Drake łupił i palił hiszpańskie statki w imieniu Jej Królewskiej Mości Elżbiety I. W swoich czasach był kimś w rodzaju Jamesa Bonda. Tak jak agent 007 zarówno potrafił posługiwać się każdym rodzajem broni, jak i był dżentelmenem – oficerów zdobytych hiszpańskich galeonów często honorowo wypuszczał, odbywszy wcześniej z nimi wystawną kolację. Ale tak samo potrafił bezlitośnie palić i mordować hiszpańskie miejscowości nad Pacyfikiem. Co więcej, w jego rajdach na hiszpańskie kolonie był też silny element ideologiczny. Wychowany w fanatycznie protestanckiej rodzinie uznawał, że wysieczenie iluś „papistów” to czyn miły Bogu. Zapraszam zatem państwa na wizytę do jego rodzimej posiadłości, Buckland Abbey, którą zakupił z bogactw zdobytych na morskich rajdach.
Opactwo zrabowane Cystersom
„Ach ten Devon – to jest Eden!”. Tę frazę zawarła sama Agatha Christie w wierszyku o 10 małych Murzynkach. Istotnie Devon, część Anglii położona na granicy z Kornwalią, może jawić się jako jeden wielki zaczarowany ogród. Droga wśród lesistych pagórków prowadzi do opactwa Buckland. Założyli je angielscy cystersi w 1278 r., a ufundowane zostało przez Amice de Clare, hrabinę Devon. Było to najbardziej wysunięte na zachód Anglii opactwo zakonu, który wyznawał zasadę „Ora et labora” („Módl się i pracuj”). Pozytywna dla okolicznych rolników działalność zakonników zakończyła się w momencie kasaty klasztorów przez Henryka XVIII, który wybrał drogę reformacji. Dochodowy majątek był cennym kąskiem i przechodził z rąk do rąk wielmożów nagradzanych przez króla Henryka, aż w 1580 r. trafił w ręce sir Francisa Drake’a.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
