Dziennik informuje, że wspierani przez rosyjskie władze "patrioci" podrzucają szczątki czerwonoarmistów na cmentarz w Miednoje, próbując udowodnić, że pochowano tam nie Polaków zabitych przez NKWD, lecz żołnierzy radzieckich.
Jak czytamy w "Wyborczej", szef grupy "Podwig" (Czyn), która zajmuje się poszukiwaniem niepochowanych szczątków żołnierzy Armii Czerwonej, ogłosił miesiąc temu, że jego ludzie w Miednoje dokonali odkrycia "demaskującego polskie kłamstwa".
Twierdzą oni, że jeszcze ponad 20 lat temu na terytorium memoriału wykopali rzekomo szczątki dwóch czerwonoarmistów, Siergieja Kuwałowa i Fiodora Biezpałowa, którzy umarli z ran w pobliskim szpitalu, po ewakuacji z frontu.
"To miałoby dowodzić, że pochowani w Miednoje to właśnie rosyjskie ofiary wojny, a nie zwiezieni wiosną 1940 r. z obozu jenieckiego do Kalinina oficerowie Wojska Polskiego, funkcjonariusze policji, straży granicznej i więziennej, sędziowie, strażacy i urzędnicy" – pisze korespondent "GW" w Moskwie, Wacław Radziwinowicz.
Dziennikarz zwraca uwagę, że grupa poszukiwaczy jednak pospieszyła się ze swoim triumfem. Radziwinowicz powołuje się na doniesienia "Nowej Gazety", która podała niedawno, że Kuwałow i Biezpałow rzeczywiście zmarli od ran w szpitalu polowym w Miednoje, ale od 78 lat spoczywają na cmentarzu w samej wiosce Miednoje, oddalonej od memoriału o kilka kilometrów.
"Jeśli więc ludzie Titkowa wykopali ich kości z mogił uważanych za polskie, to najpierw musieliby je tam podrzucić" – czytamy w "Gazecie Wyborczej".
W zbiorowych mogiłach na cmentarzu wojennym w Miednoje leży 6314 polskich jeńców osadzonych w obozie w Ostaszkowie, a zamordowanych w 1940 r. w Kalininie.