"DGP" pisze o raporcie zespołu parlamentarnego, którym kieruje poseł Arkadiusz Mularczyk z PiS. Choć dokument wciąż czeka na swoją premierę, to prace nad nim już wzbudziły żywe reakcje ze strony niemieckiej.
Od posłów Socjaldemokratycznej Partii Niemiec oraz Zielonych dziennikarze "DGP" usłyszeli sugestie o otwartości na rozmowy z Polską, ale na temat alternatywnej formy zadośćuczynienia, a nie reparacji sensu stricto.
"Po stronie niemieckiej padają takie pomysły jak utworzenie «funduszu przyszłości» lub partycypacja w kosztach odbudowy Pałacu Saskiego. Dla strony polskiej oznaczałoby to zejście z pułapu żądań reparacyjnych, które Mularczyk wylicza na blisko bilion dolarów, do znacznie mniejszych sum" – czytamy na łamach gazety.
Według dziennika temat reparacji wojennych od Niemiec powróci tak naprawdę po wyborach prezydenckich w Polsce. "DGP" ocenia, że Berlin z pewnością odrzuciłby żądania Warszawy, tak jak zrobił to w przypadku roszczeń zgłaszanych przez Grecję.
Przypomnijmy, kwestia reparacji wróciła w lipcu 2017 r. za sprawą wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego na kongresie PiS. We wrześniu ubiegłego roku Biuro Analiz Sejmowych opublikowało ekspertyzę, z której wynika, że roszczenia za straty poniesione w czasie II wojny światowej nie podlegają przedawnieniu, a Polska nigdy się ich nie zrzekła.
Czytaj też:
Zapytali Kwaśniewskiego o lobby żydowskie i roszczenia wobec Polski