– Jeśli ogląda nas rosyjski żołnierz, to niech wie, że jeżeli przyjdzie do Kijowa czy innego miasta, będzie zniszczony i nawet nie będzie wiedział skąd. Będziemy walczyć do końca, co by się nie działo – ostrzegł w Polsat News okupantów dowódca batalionu ochotniczego z Kijowa.
– W te dwa dni było w Kijowie trochę spokojniej. Kijów się broni. Na przedmieściach w odległości 15-20 kilometrów znajdują się rosyjskie wojska. Próbują robić okopy. Chaotycznie ostrzeliwują z artylerii i rakiet miasto, bo nie wiedzą, co robić dalej – relacjonuje ukraiński żołnierz.
"Robimy wszystko"
Jak dodał Ukrainiec, Rosjanie ostrzeliwują ludność cywilną. – Są też głodni, szukają jedzenia. Robimy wszystko, żeby się wycofali - mówił z kolei żołnierz batalionu, który w Kijowie walczy z armią rosyjską i działa w centrum miasta – dodaje.
Ochotnicy zapowiedzieli, że będą walczyć z okupantem z Rosji "do końca". – Jesteśmy na swojej ziemi, nikogo nie napadaliśmy, rosyjska armia przyszła na naszą ziemię, ona zabija i grabi, robi co chce. Ale my jesteśmy u siebie, nigdzie stąd nie odejdziemy, będziemy walczyć do końca. Armia ukraińska ma silną motywację do walki, pomagamy ukraińskiej armii, bo jesteśmy całością. Dziękujemy polskiemu bratniemu narodowi za to, co robicie dla nas, dla naszych obywateli, którzy wyjechali do was – powiedział Polsat News dowódca ochotniczego oddziału.
– Ludzie w Kijowie i całej Ukrainie zjednoczyli się. Nie wszyscy mogą być w armii ukraińskiej, bo nie wszyscy byli w wojsku, ale każdy człowiek może dołączyć, ludzie się organizują, budują fortyfikacje i bronią się – podkreśla żołnierz.
Czytaj też:
Rosyjski gigant naftowy wzywa do zakończenia wojny