Chodzą słuchy, iż "Gazeta Wyborcza" ma rychło zmienić nazwę na "Krytyka Polityczna Codziennie". Ponoć jedynym, który sprzeciwia się tej operacji, jest ostatni przedstawiciel skrajnie prawicowych sił reakcji przy Czerskiej - Adam Michnik.
Być może winiety jeszcze przez jakiś czas nikt nie będzie ruszał, ale zawartość jest już właściwa gotowa na przyjęcie nowego tytułu. Dzisiejsze wydanie "Gazety Wyborczej" można streścić w kilku słowach: prawicowe media szczują, narodowcy terroryzują kolejne miasta, zakłamany ojciec Rydzyk niszczy Kościół, Polacy nienawidzą gejów i lesbijki, nawet Barça gra coraz słabiej, dostając lanie od frankistowskiego Realu. Krótko mówiąc: faszystowska Sodoma i Gomora.
Oto na stronie 3. dowiadujemy się, iż wrocławscy działacze Narodowego Odrodzenia Polski zmusili dyrekcję galerii BWA do odwołania pokazu filmów Tomáša Rafy, słowackiego artysty, który "dokumentuje rozwój ruchów nacjonalistycznych". Według "Wyborczej" impreza się nie odbędzie, bo narodowcy i kibice skrzykiwali się w Internecie na wizytę "w ostoi lewactwa".
Szef galerii Marek Puchała tak tłumaczył swoją decyzję: "Na jednym z forów internetowych natknęliśmy się na zapowiedź odwiedzin uczestników marszu. Nie mam odpowiednich środków, by uchronić naszych przed ewentualną agresją. Postanowiłem więc, że przeniosę imprezę na inny termin. Ten film, jak i cała prezentowana przez nas sztuka, ma prowokować i skłaniać do konfrontacji, ale konfrontacji postaw i poglądów, a nie walki na pięści".
"Wyborcza" przytacza też ciekawą wypowiedź Pawła Czumy z biura prasowego wrocławskiego ratusza: "Organizatorzy z Krytyki Politycznej zapewniali jej kierownictwo, że wydarzenie ma mieć charakter społeczny i będzie związane z tematyką przeciwdziałania rasizmowi. Okazało się jednak, że spotkanie miało mieć charakter czysto polityczny, lewicowy i dlatego - a nie z obawy przed marszem - impreza została odwołana".
Nie miałem nigdy okazji obejrzeć żadnego filmu Tomáša Rafy, ale z ciekawości zajrzałem na stronę internetową artysty newnationalism.eu, projektu dokumentującego od trzech lat wszelkie przejawy rasizmu, ksenofobii, antysemityzmu, ekstremizmu i neofaszyzmu w kilku krajach Europy Środkowo-Wschodniej. I nie zawiodłem się: dokumentacja jest zaiste bardzo bogata. W zakładce "Polska" znajdziemy m.in. informacje o marszu PiS w rocznicę katastrofy smoleńskiej, o proteście zorganizowanym przez "Gazetę Polską" przed ambasadą Rosji w Warszawie, antyrządowej manifestacji "Solidarności" oraz o... składaniu tulipanów przed Pałacem prezydenckim. Rasizm, ksenofobia, antysemityzm, ekstremizm i neofaszyzm w pełnym, nomen omen, rozkwicie. „Młodzi, wykształceni, z wielkich ośrodków” chyba by tego nie wymyślili.
Mam tylko prośbę do rozgorączkowanych, napalonych na rozróby chłopców z NOP: zamiast torpedować „wielką, zaangażowaną sztukę”, może byście od czasu do czasu popilnowali wystaw antyaborcyjnych, tak ochoczo niszczonych przez lewackich terrorystów (skutecznie szczutych przez „Krytykę Polityczną Codziennie”).
***
W "Wyborczej" także wzruszający tekst o rodzicach, którzy odważnie deklarują na plakatach, że ich dzieci są homoseksualistami, a tuż obok wstrząsające wyniki sondażu CBOS, z którego wynika, że jesteśmy istotnie narodem ekstremistów i neofaszystów.
"Utrzymuje się niechęć do homoseksualizmu" - pisze Paweł Wroński. "Jedynie 12 proc. uważa homoseksualizm za normę. Ogromna większość - 83 proc. - za odstępstwo od normy. Jednak gdy zapytamy, czy tego rodzaju zachowania należy tolerować, 57 proc. sądzi, że tak. (...) O małżeństwach (nie związkach partnerskich) homoseksualistów nie chce słyszeć 68 proc. badanych, a adopcji dzieci przez takie pary - 87 proc."
Nie wiem, czy kogoś, kto uznaje jakieś zjawisko za niezgodne z normą, można z miejsca zakwalifikować jako „niechętnego” owemu zjawisku. Ja np. uważam, że 30 stopni wczesną wiosną to nie jest „norma”, ale nie miałby nic przeciwko takiej temperaturze w marcu.
Czytamy dalej: "W ciągu ostatnich dwóch lat o 4 pkt proc. wzrósł odsetek osób uznających homoseksualizm za normę (...) Sformalizowania związków homoseksualnych" nie chce aż 60 proc. badanych, popiera 33 proc. Tu zaszła zmiana. Poparcie dla takich związków zwiększyło się o 8 pkt proc".
A teraz najciekawszy fragment: "Olbrzymia większość badanych uważa, że partner lub partnerka bez względu na orientację powinni mieć prawo do informacji medycznej (84 proc.), ubezpieczenia zdrowotnego (75 proc.), a nawet dziedziczenia (72 proc.). Tu jednak opinie nie uległy większej zmianie w ciągu ostatnich trzech lat".
Bardzo sprytnie i po raz enty "Krytyka Polityczna Codziennie" (zdaje się, że tym razem ramię w ramię z CBOS) szufluje swoim czytelnikom kłamstewka o „dyskryminacji” homoseksualistów, którzy rzekomo nie mają prawa do informacji medycznej, ubezpieczenia zdrowotnego czy dziedziczenia. No ale czego się na robi na froncie walki z faszyzmem. Gdyby „Krytyka Polityczna Codziennie” przez 20 lat wbijała ludziom do głów, że pedofilia występuje jedynie w Kościele katolickim, to ludzie też by w to uwierzyli.
Zaraz, zaraz, czy przypadkiem właśnie tego nie robi?