Wirtualna Polska opisuje plany, jakie szykują PiS i Konfederacja. Partia Jarosława Kaczyńskiego zakłada dwa scenariusze. Scenariusz optymistyczny: ponad 40 proc. poparcia w wyborach i uzyskanie większości 231 mandatów, pozwalającej sprawować samodzielnie rządy; scenariusz realistyczny: 35-40 proc. w wyborach, co najmniej 215-220 mandatów i dobranie brakujących 15-20 posłów z innych partii – w pierwszej kolejności z Konfederacji.
Z kolei Konfederacja chce zdobyć najmniej 55-65 mandatów. Kolejny krok to skonsolidowanie nowego klubu parlamentarnego, zatrzymanie potencjalnych transferów do PiS i wyrobienie sobie takiej pozycji, by wymusić na PiS współpracę w ramach "koalicji parlamentarnej" – podaje WP. Politycy Konfederacji wskazują, że dzięki takiej pozycji będą mogli prowadzić "handel wymienny" z partią rządzącą. "Konfederacja formalnie do rządu nie wchodzi, ale popiera te ustawy PiS, które uznaje za akceptowalne. W zamian osiąga swoje cele i forsuje przy poparciu PiS swoje ustawy. 'Handel wymienny', sytuacja win-win" – opisuje jeden z rozmówców zbliżonych do Konfederacji.
Plan Konfederacji jest bowiem taki: w każdych kolejnych wyborach zyskiwać, a na końcu zdominować polską scenę polityczną tak, by samodzielnie przejąć władzę. Według informatorów WP, zarówno Sławomir Mentzen, jak i Krzysztof Bosak, są gotowi cierpliwie czekać na swój moment w polityce.
Politycy PiS sceptyczni
Jednak politycy PiS mocno sceptycznie podchodzą do współpracy z konfederatami.
– Nie wierzę, że Konfederacja nie będzie chciała wejść do rządu. Będą łasi na stołki. "Pakty stabilizacyjne" w polskich warunkach się nie sprawdzają, rządzić mogą tylko koalicje w ramach rządu – mówi pierwszy w rozmówców WP. – Dla nas plan podstawowy to większość samodzielna. Jeśli nie, to będziemy liczyć na te 10-20 osób, które mogą do nas przejść z Nowej Nadziei Mentzena. Ludzie od Brauna nie wchodzą w grę, trudno będzie z narodowcami – przekonuje kolejny.
Inny polityk PiS zupełnie wyklucza współpracę z Konfederacją: – Nikt z PiS nie chce takiej koalicji. A poza tym by nie przetrwała. Jest zbyt duża niechęć i rozbieżność interesów. Taki układ nikomu by nie odpowiadał.
Czytaj też:
Tusk zapowiada "babciowe". 1500 zł miesięcznie dla matek, chcących wrócić do pracy