We wtorek rano Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało byłego przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego. Marek Ch. usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego w celu osiągnięcia korzyści osobistej przez inną osobę.
Były szef KNF sam podał się do dymisji po tym, jak "Gazeta Wyborcza" opublikowała nagranie biznesmena Leszka Czarneckiego. Według miliardera Ch. złożył mu propozycję korupcyjną – chciał, by Czarnecki zatrudnił w jednym ze swoich banków wskazanego przez Ch. prawnika z wynagrodzeniem ok. 40 mln zł.
Adam Bielan był pytany w TVN24 o rekomendację dla Marka Ch. od szefa NBP Adama Glapińskiego. – Wydaje mi się, że trzeba by było udowodnić, że pan prezes Narodowego Banku Polskiego wiedział o tym, co się działo – odparł polityk.
Wicemarszałek Senatu tłumaczył, że kadencja prezesa banku centralnego jest zapisana w konstytucji i nie można go tak po prostu odwołać. – Nie widzę powodów, żeby prezes Glapiński w tej chwili musiał się podawać do dymisji – ocenił Bielan.
Jego zdaniem reakcja obozu rządzącego na aferę KNF była błyskawiczna. Podkreślił też, że Marek Ch. bardzo szybko podał się do dymisji, bo otoczenie premiera Mateusza Morawieckiego wywarło na niego "ciśnienie".
Czytaj też:
Marek Chrzanowski w rękach CBA. Petru kpi ze słów prezesa NBP