Zaangażowanie zagranicznych ambasadorów w Polsce w promowanie miesiąca dumy LGBT było przedmiotem wywiadu redaktora naczelnego "Do Rzeczy" dla PCh24.
Promocja miesiąca dumy – Nie taka jest rola dyplomatów
Paweł Lisicki zwraca uwagę, że nie takie jest przecież zadanie dyplomatów. – Jest to jeden wielki skandal, przekroczenie ich kompetencji, prerogatyw i reguł dobrych obyczajów. Dyplomaci danego państwa nie przyjeżdżają do innego państwa, żeby uprawiać w nim propagandę, żeby próbować pouczać społeczeństwo, naród czy państwo, w którym urzędują – stwierdza publicysta.
– Tego typu działalnością wystawiają oni, moim zdaniem, jak najgorszą ocenę państwom, które ich wysłały i przekraczają granice, których przekraczać nie wolno, jeśli chce się być szanowanym – mówi rozmówca Tomasza D. Kolanka.
– Nie wyobrażam sobie takiego zachowania ze strony polskich ambasadorów, że to oni zaczną się angażować w różnego rodzaju ideologiczne przedsięwzięcia, które mogłyby być tam niechętnie czy źle widziane – dodaje.
LGBT bez wsparcia? Jest dokładnie odwrotnie
Paweł Lisicki podkreśla, że kluczową rolę odgrywają tu stale rosnące wpływy i znaczenie ideologii LGBT i możliwość w związku z tym wpływania na poszczególne państwa, żeby tę ideologię promowały.
Publicysta wskazuje na fałsz ogólnie przyjętej narracji jakoby środowisko LGBT było nad Wisłą prześladowane. – Wbrew opowieściom, że są to ofiary, że to jest mniejszość, że to są ludzie prześladowani i nie mogący liczyć na jakiekolwiek wsparcie, rzeczywistość jest dokładnie odwrotna. Łatwo porównać stopień zaangażowania dyplomatów innych państw na rzecz ruchu LGBT z zaangażowaniem dyplomatów tych państw na przykład we wspieranie obrony praw chrześcijan przed prześladowaniami. Widać wyraźnie kto ma siłę, wpływy, potęgę, i kto jest w stanie narzucić narrację czy opowieść o rzekomych prześladowaniach – mówi.
Przyzwolenie polskich władz
W ocenie Lisickiego zagraniczni dyplomaci mogą sobie pozwolić na zaangażowanie ideologiczne na terenie Polski z powodu bierności polskich władz. Publicysta przypomina, że to nie pierwsza taka sytuacja w naszym kraju. Jego zdaniem polskie władze już kilka lat temu prosto i jasno zaznaczyć, że nie życzą sobie tego typu zaangażowania, że traktują to jako formę przekroczenia normalnego działania ze strony ambasadorów danego państwa, i że będą stosownie do tego reagowały.
Ambasadorowie poprą "Paradę Równości"?
W dalszej części rozmowy naczelny "Do Rzeczy" odniósł się m.in. do kwestii zbliżającej się "Parady Równości”. Media liberalno-lewicowe ogłaszają bowiem, że ambasadorowie poparli wydarzenie, które 19 czerwca odbędzie się w Warszawie, choć oficjalnego komunikatu ze strony ambasad póki co nie ma.
Lisicki ocenia, że podobnie jak w poprzednich latach komunikat taki może zostać ogłoszony w dniu parady. – Od kilku lat mamy do czynienia z czymś, co można by nazwać bezczelnym łamaniem podstawowych reguł i prawdopodobnie tak będzie i tym razem. Ci ludzie działają, ponieważ taki mają przekaz od swoich mocodawców, a tak jak powiedziałem: ideologia LGBT jest w tej chwili najpotężniejszą ideologią panującą na Zachodzie i skutecznie przejęła tę pozycję, którą kiedyś zajmował światowy komunizm – mówi Paweł Lisicki w wywiadzie dla PCh24.
Czytaj też:
Wiceprezydent USA na marszu LGBT. Sytuacja bez precedensuCzytaj też:
Chutnik mówi wprost: Jesteśmy tu, by podważyć tradycję polskiej rodziny