Cały świat nie może otrząsnąć się z szoku, jaki wywołało błyskawiczne tempo przejmowania przez Talibów kontroli nad Afganistanem. Media obiegają zdjęcia i filmy pokazujące, jak mieszkańcy Kabulu w panice próbują opuścić kraj. Tysiące z nich tłoczy się na lotnisku próbując dostać się na pokłady samolotów, które odlatują do innych krajów.
Szczególna krytyka spadła na rząd Stanów Zjednoczonych, który od niedzieli stara się zapanować nad procesem ewakuacji pracowników amerykańskiej ambasady. Podkreśla się, że administracja Joe Bidena zlekceważyła militarne możliwości talibów oraz w niedostateczny sposób pomogła Afgańczykom w obronie przed agresorami. Ze wszystkich stron słychać głosy o kompromitacji Waszyngtonu.
Ognisko destabilizacji regionu
Gorzkich słów pod adresem Amerykanów nie szczędził były minister obrony narodowej Jan Parys. Według niego Amerykanie podjęli decyzję o zakończeniu misji w Afganistanie o dziesięć lat za późno. – Wchodząc gdziekolwiek trzeba mieć pomysł po co się wchodzi, na jak długo i jak wyjść. Amerykanie za późno zdecydowali się wyjść z Afganistanu – ocenił na antenie Polskiego Radia 24.
Zdaniem Parysa miliardy dolarów zainwestowane w afgańską misję zostały zmarnowane. Były minister z rozgoryczeniem stwierdził, że "gdyby USA 20 proc. tej sumy, którą wydały w Afganistanie, poświęciły na dozbrojenie polskiej armii, dzisiaj Moskwa wykonywałaby każde polecenie Waszyngtonu".
– USA inwestowały w Afganistanie i nie osiągnęły żadnego celu. Ten region pozostaje ogniskiem destabilizacji i zagrożenia dla państw dookoła. To pokazuje, że Amerykanie nie mają rozeznania w wojnach lokalnych i nie potrafią ich prowadzić – kontynuował Jan Parys. – Ewakuacja oznacza, że Amerykanie umywają ręce i zostawiają problem Afganistanu innym, krajom sąsiednim, które się ewakuować nie mogą – dodał.
Polityczna próżnia
Gość Polskiego Radia 24 stwierdził, że "Amerykanie zostawili próżnię polityczną" w Afganistanie. – Oddziały talibów są skłócone między sobą, reprezentują skrajny islam, dość ekspansywny i skłonny do terroryzmu – ocenił i zaznaczył, że krajom sąsiadującym z Afganistanem grozi obecnie destabilizacja.
W jego ocenie amerykańska misja wprowadzania na całym świecie demokracji jest "złudzeniem". – Nie jest prawdą, że na całym świecie wszystkie społeczeństwa czekają na USA, które przyjdą i nauczą, jak żyć normalnie, demokratycznie. Większość krajów woli wybrać własną drogę, lepszą, czy gorszą i nie zamierzają słuchać Stanów Zjednoczonych, ani korzystać z amerykańskich wzorów. W Ameryce jest poczucie misji, a jeżeli ktoś chce być misjonarzem, to niech idzie do klasztoru, a nie uprawiać politykę. Jak widać, misjonarstwo w polityce kończy się ewakuacją i to w haniebnej formie, co widać na zdjęciach – podsumował były szef Ministerstwa Obrony Narodowej.
Czytaj też:
Morawiecki: Polska nie pozostawia swoich sojuszników w potrzebieCzytaj też:
Polka w Kabulu: Kobietom zabroniono wychodzić z domu bez męskiego opiekunaCzytaj też:
"Widzieliśmy, że ta siła nie była w stanie obronić kraju". USA przyznają się do błędu ws. Afganistanu