Sytuacja na polsko-białoruskiej granicy od kilku tygodni jest bardzo napięta. W poniedziałek minister spraw wewnętrznych i administracji przekazał na konferencji prasowej, że na przełomie sierpnia i września doszło do 9 400 prób nielegalnego przekroczenia polskiej granicy, z czego 8 200 zostało udaremnionych przez funkcjonariuszy Straży Granicznej i żołnierzy.
Podczas konferencji zaprezentowano również zdjęcia, wśród których znalazły się materiały pochodzące od migrantów, przedstawiające m.in. wykorzystywanie seksualne zwierząt, pedofilię, a także egzekucje. – Niektóre ze zdjęć, które państwu dziś pokazaliśmy, są drastyczne. Wskazują, że mamy do czynienia z osobami, które mają powiązania z grupami przestępczymi czy z zaburzeniami seksualnymi. Podkreślam: mówimy o faktach, nie stygmatyzujemy żadnego środowiska – zaznaczył minister.
Prezentacja szokujących zdjęć stała się powodem krytyki szefa MSWiA. Politycy opozycji zarzucili mu niepotrzebne epatowanie drastycznymi obrazami. Inni mówią nawet o odpowiedzialności karnej za udostępnianie treści zoofilskich i pedofilskich.
Müller: Polacy mają prawo wiedzieć
W czwartek rano o sprawę kontrowersyjnej prezentacji ministra Kamińskiego był pytany rzecznik rządu. Piotr Müller zwracał uwagę, że zdecydowana większość zaprezentowanych wtedy materiałów dotyczyła innych kwestii m.in. kontaktów osób, które nielegalnie przekroczyły polską granicę z Rosją i Państwem Islamskim.
– Opinia publiczna ma prawo poznać informacje, które zebrały służby w ramach postępowania, które toczy się wobec osób, które nielegalnie przekroczyły polską granicę – argumentował rzecznik rząd na antenie TVN24. – Każdy z opinii publicznej ma prawo to ocenić, natomiast materiały, które w 90 proc., które były pokazane, zupełnie czegoś innego dotyczą, czyli między innymi tego, że osoby były szkolone na terenie krajów arabskich, tego że pochodzą z państwa rosyjskiego, że są związane z Rosją, z reżimem Łukaszenki – dodał.
Müller przyznał także, że nie widział wcześniej prezentacji, a tym samym nie miał możliwości jej zaakceptowania. – Poinformowali mnie o tym, że będą materiały operacyjne, które zebrały służby. Tyle wiedziałem – stwierdził.
– Nadal uważam, że opinia publiczna ma prawo poznać informacje na temat tego, że te osoby przebywały na terenie Rosji, Państwa Islamskiego, że są związane z terrorystami z krajów arabskich i te informacje, które zebrały służby, są opinii publicznej po prostu niezbędne – dodał rzecznik rządu.
Czytaj też:
"Przykro mi. To jest niezwykle bolące". Müller gorzko o sytuacji w SejmieCzytaj też:
"Po prostu manipulanckie i nieprawdziwe". Müller nie wytrzymał po pytaniu od TVN