Zaostrza się kryzys na granicy. W związku z napiętą sytuacją rząd już wiele tygodni temu zdecydował się wprowadzić stan wyjątkowy w przygranicznych regionach. Od poniedziałku trwa największa do tej pory próba bezprawnego wdarcia się na terytorium Polski przez sprowadzonych w tym celu cudzoziemców – głównie irackich Kurdów. W poniedziałek białoruskie służby sprowadziły pod polską granicę w okolicy Kuźnicy (woj. podlaskie) kilka zorganizowanych kolumn nielegalnych migrantów.
Do kryzysu odniósł się Roman Giertych. Kontrowersyjny mecenas podzielił się swoimi niecodziennymi przemyśleniami w tej sprawie na Twitterze.
Teoria Giertycha
Giertych uważa, że PiS i Łukaszenka są "dogadani". Na poparcie swojej teorii mecenas wskazuje, że obecny kryzys może pozytywnie wpłynąć na poparcie dla władzy. "Włączcie myślenie!" – apeluje.
"Już po raz kolejny w sytuacji gwałtownego spadku poparcia dla PiS służby Łukaszenki organizują prowokacje na granicy" – czytamy w jego komentarzu.
Zdaniem Giertycha prowokacje białoruskie są obliczone na zbudowanie poparcia dla PiS.
"Naturalną reakcją każdego Polaka jest poczucie solidarności z polskimi żołnierzami broniącymi granicy przed agresywnym tłumem. Tę reakcję łatwo przewidzieć, stąd prowokacje Łukaszenki muszą wzmacniać rząd. Dlaczego więc Łukaszenka wzmacnia rząd PiS? Bo jest z nimi dogadany" – napisał na Twitterze.
"Dlaczego ambasador Białorusi po takiej akcji nie został jeszcze wydalony? Dlaczego nadal pozwalamy latać do Polski liniom, które przewożą masowo uchodźców? Dlaczego nie zastosujemy sankcji gospodarczych? Odpowiedź jest oczywista. Rząd PiS jest zachwycony tą akcją" – dodaje w kolejnym wpisie.
Czytaj też:
Terlecki: Niestety część mediów zachowuje się bardzo nieodpowiedzialnieCzytaj też:
Sikorski i Giertych przekroczyli wszelkie granice. Chcieli uderzyć w córkę Ziemkiewicza