Dzie jest Donald? Dla Kaczora pytam…

Dzie jest Donald? Dla Kaczora pytam…

Dodano: 
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk Źródło:PAP / Tytus Żmijewski
Dziennik Zarazy | Wpis nr 614 || Miałem dziś fajny temat kowidowy, ale muszę go odłożyć, bo mi ucieknie. Donald mi ucieknie. To znaczy ucieknie, bo nagle wróci. No, bo można zaobserwować ciągłe jego poszukiwania. Zaginął

Wziął powiedział, że mur na granicy to kontrowersyjna sprawa, puścił jakiegoś twitta i kamień w wodę. Wszyscy zachodzą w głowę – gdzie jest Donald? Najgorzej to z tymi pisowcami. Nie dogodzisz. Jak sobie siedział w Brukseli to dla nich było źle, jak wrócił – jeszcze gorzej. Teraz się schował i też nie pasuje? To jak ma być? Tak czy siak zawsze d…, ups – Donald z tyłu. Ale czegóż się spodziewać po przygłupach owiniętych w faszystowskie biało-czerwone flagi? Widocznie krużganek oświaty do nich nie trafił…

Jeszcze ci, co to może się o krużganek otarli i coś kumają z historii mają czelność przywoływać wraże analogie. Że to może być tak jak z Bierutem. Bo i jeden, i drugi pojechali do centrali po mądrość etapu i nie wrócili. Przypominam, że nasz wtedy komuch główny pojechał do Moskwy na naradę i, jak mówi ludowe porzekadło, „pojechał dumnie, a wrócił w trumnie”. I żeby tak z Donaldem przypadkiem nie było. Niedoczekanie wasze – pisowskie zawistniki!

Zwolennicy Donalda za to mądrze milczą. Ci też mają dziwnie, jak pisowcy, tylko w drugą stronę. To znaczy: co Donald zrobi to dobra jest. Jak przyjechał – to w samą porę, jak zniknął to on już tam wie lepiej, jemu widnieje, jak mówią klasycy. Siedzi, myśli, myśli i wymyśli, a wtedy da bobu tym katofaszolom. A wiec trzeba poczekać, tam jest jakiś plan, my go nie znamy lub/i nie pojmujemy, trzeba siedzieć cicho to się okaże co i jak.

Co z Donaldem Tuskiem?

W tej sytuacji kiedy oba plemiona nie wiedzą czego chcą a reobur, można liczyć chyba jedynie na jakiegoś przebranego symetrystę (to ja?), który sprawą się zajmie bez uprzedzeń. A więc spróbuję. Tajemnica zniknięcia Tuska jest moim zdaniem do rozwikłania, pod jednym, optymistycznym dla niego, warunkiem. Otóż ja uważam, że jest tak:

Tusk, jak zwykle, ma badania i wie, że dziś naród stoi za władzą, a właściwie za mundurem, ale w sytuacji konfliktu to na jedno wychodzi. Wie też, że jego elektorat mu do wygrania nie wystarczy i trzeba zabiegać o polityczny środek, który ceni umiar i oczywistości. I w obecnej sytuacji ma po swojej stronie już tylko ultrasów, którzy swą narracją graniczną podkopują wszelkie szanse na uwiedzenie centrum. No bo totalni idą na samobója. I to takiego, który przerzedza nawet ich własne szeregi. Donald wie, że z obecnych wypowiedzi ultrasów totalnych PiS zbiera sobie narracje na przyszłe wybory, nagadało się głupot i ciężko się będzie z tego wywinąć. Ale tu jego polityczni stronnicy, wraz z mediami, eskalują w stronę odwrotną.

I Donald postanowił nie odzywać się. W ogóle. Wbrew pozorom to niezła taktyka jest. No, bo nie zrobi narracji PiS-owi, że jest renegatem polskiej racji stanu. Z drugiej strony, milcząc, będzie dawał nadzieje swoim ekstremistom, że Donek z nami, tylko taktycznie przycichł. Ba, my to rozumiemy, niech się umizguje do centrum, a my go tam wypchniemy, bo będziemy radykalniejsi od niego. I nagle okazuje się, że czasami (eureka!) nie powiedzieć nic jest lepiej, niż się odezwać i rozwiać wszelkie złudzenia. Opozycja miała kilka okazji, gdy zyskałaby na siedzeniu cicho. Nigdy z niej nie skorzystała. Raz, że to ludek niezdyscyplinowanie wyrywny jeśli chodzi o publiczne dowodzenie swego zaangażowania. No, nie do upilnowania. Druga sprawa to kwestia konkurencji pomiędzy PO a Lewicą. No, nie można nie zająć stanowiska, w dodatku lewaczącego, bo inaczej jak zamilkniemy to wyjdą czerwono-różowo-tęczowi i zrobią swoją narrację. I być może urwą nam parę promili z poparcia tych naszych zwolenników, co mają serce bliżej lewej strony, a paru się u nas takich znalazło.

Taktyka Tuska

A więc opozycja nie jest nawet w stanie taktycznie siedzieć cicho. I mój zainwestowany komplement w stosunku do Tuska zakłada, że poprzez usunięcie się z frontu medialnego, Donald chce zagrać inaczej. W tym rozdarciu KAŻDE odezwanie się może zaszkodzić, bo albo poprze PiS, albo go zaatakuje. Trzeciego wyjścia w sytuacjach takiego kryzysu nie ma. W takim konflikcie nie można siedzieć okrakiem na płocie, zwłaszcza kiedy jest zrobiony z drutu kolczastego. A więc zakładam, że Tusk to robi taktycznie.

Co to oznacza? Ano to, że i tak ma pod górę, bo w tej sytuacji nie będzie nigdy w stanie utrzymać jednolitej narracji po swojej strony, będzie pogryzany przez ultrasów, nawet nieświadomie. Znowu będzie jak w tym memie, że „nie można ich samych zostawić”.

Ale taka taktyka milczenia nie jest sposobem na dłuższą strategię. Nie jest nawet sposobem na trwanie. I co, jak coś się będzie ważnego działo w kraju to nowy zbawca ojczyzny będzie mądrze milczał? A potem wyjedzie na białym Timmermansie i powie jakiś półinteligencki bon mocik, po którym wszyscy się zaochają, jaki to mąż stanu, że jednym dowcipem określił naszą skomplikowaną sytuację i utarł rogów wrogom? To tak chyba nie zadziała. A może Donald siedzi i czeka jakie narracje się utrwalą, a głównie – co zrobi (sorry – postanowi) Unia? I wtedy jej decyzje zakomunikuje jako wynik jego starań w zakulisowych rozmowach? Lud platformerski to kupi (on wszystko kupuje) ale czy to coś zmieni w walce o przyszłą większość, czy tylko przekona – topniejące – grono przekonanych?

Myślę, że jego gwiazda gaśnie, zużył się. Jak po kowidzie, stracił węch i smak społeczny. W końcu to tyle lat. Wydaje się, że mocy i ochoty starczyło mu na tyle, by wygrać batalię o przywództwo opozycji. Ale na niewiele więcej. A to nieciekawie brzmi dla totalnych. Bo na szczycie opozycji będzie stał ktoś, któremu sił starcza tylko by tam stanąć, zepchnąć być może udatniejszych pretendentów, a nie zbić szklany sufit społecznego zaufania. Taki pat. W końcu może naród się powoli nauczy, że wybory polegają często na zmianie, a nie na odgrzewaniu tych samych dwóch kotletów, w nadziei, że ta monotonna dieta coś zmieni. Bo o tym, że tak pomyśli obecna klasa polityczna, to nie ma co marzyć. Ta się będzie zmieniała jedynie w rytm pozasystemowych intryg, albo z powodów geriatrycznych.

Jak za komuny.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim bogu „Dziennik zarazy”.

Czytaj też:
Gdzie jest Tusk? "Są takie momenty, kiedy lepiej zniknąć"
Czytaj też:
Morawiecki: Który Tusk jest prawdziwy?

Źródło: dziennikzarazy.pl
Czytaj także