Przed tygodniem agencja AP podała, że senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza był inwigilowany przy pomocy oprogramowania Pegasus. Poinformowano, iż telefon komórkowy polityka został zhakowany w 2019 roku ponad trzydziestokrotnie. Brejza kierował wtedy kampanią KO przed wyborami do parlamentu.
W czwartek rano senator odniósł się do sprawy w programie "Graffiti" w Polsat News.
Brejza o Pegasusie
– We wrześniu tego roku złożyłem zawiadomienie, kiedy tylko miałem potwierdzenie wstępne włamania do mojego telefonu. Cała sprawa wzięła się z tego, że telewizja rządowa zaczęła publikować fałszywe materiały na mój temat. (…) Od trzech miesięcy nic się nie dzieje w tej sprawie. Nie dzieje się także nic, od kiedy agencja AP podała fakt permanentnego włamania do mojego telefonu przez służby w Polsce – powiedział Krzysztof Brejza.
Jego zdaniem, dla kolejnych prokuratorów w kraju ujawniona kwestia rzekomego używania podsłuchów jest jak "gorący kamień". – Prokuratura nie zrobiła prawie nic, oprócz jednego przesłuchania. (…) Mam wrażenie, że polskiej prokuratury to nie obchodzi – stwierdził polityk KO.
Narzędzie do "walki z terroryzmem"
W maju Brejza miał złożyć pismo do CBA. – Zapytałem, czy byłem inwigilowany. Szef CBA stwierdził, że insynuuje, czyli kłamie – oznajmił gość "Graffiti".
– Dzisiaj jestem pewien, że mój telefon komórkowy został zhakowany poprzez narzędzie do walki z terroryzmem (…), które Polska nie dostała po to, żeby walczyć ze mną, z mec. Giertychem czy z prokurator Wrzosek. Jeżeli takie narzędzie jest już używane na świecie, to do walki z najgroźniejszymi terrorystami. Sztab Koalicji Obywatelskiej żadnych terrorystycznych działań w Polsce nie organizował. Należy zadać sobie pytanie, komu sztab wyborczy i kampania opozycji w 2019 roku przeszkadzała – mówił senator.
Czytaj też:
Sprawa Pegasusa. Rzecznik rządu odpowiada, czy powstanie komisjaCzytaj też:
Komorowski: W najczarniejszych snach nie myślałem, że nastąpi taka sytuacja