W ostatnich dniach niemiecki tygodnik "Der Spiegel" zwrócił uwagę, że akcesja Ukrainy do Unii Europejskiej rodzi konflikt między Komisją Europejską a Francją i Niemcami.
Berlin i Paryż nie chcą jednak zgodzić się na przyspieszenie procesu akcesji dla Ukrainy. Podczas niedawnej wizyty francuskiego prezydenta w Berlinie padły słowa o solidarności i wsparciu. Jednak ani Macron ani Scholz nie obiecali Ukrainie statusu kandydata ani przyspieszonej ścieżki akcesji. Niemcy boją się narażenia prestiżu Unii na szwank i podają przykład państw bałkańskich - Północnej Macedonii, Albanii czy Serbii - które od lat bezskutecznie starają się uzyskać status kandydata do UE.
– Musimy dawać państwom Bałkanów Zachodnich wiarygodną perspektywę przystąpienia. One też nie idą na skróty –mówił szef niemieckiego rządu.
Niemcy chcą "business as usual"
Zdaniem posła Lewicy taka argumentacja jest błędna. – Kraje Bałḱanów Zachodnich nie mierzą się, na drodze do Unii Europejskiej, z tak ogromnymi przeciwnościami jak inwazja rosyjska – wskazywał Maciej Konieczny w rozmowie z Polskim Radiem.
Konieczny ocenił, że "jak najszybsze przyjęcie Ukrainy do UE jest kwestią bezpieczeństwa Europy". – Ale także silnego sygnału politycznego dla Rosji, że cokolwiek zrobicie, to efekt będzie odwrotny: jeśli chcecie wyrwać Ukrainę z rodziny demokratycznych państw europejskich, to my ją tym bardziej przyjmiemy – zaznaczył polityk.
W ocenie posła Lewicy, słowa niemieckiego kanclerza "zdradzają intencję powrotu do tego, co było przedtem". – Żeby to się wszystko uklepało i wrócimy do "business as usual" z Rosją. Temu musimy się skutecznie przeciwstawiać – zwrócił uwagę Maciej Konieczny.
Czytaj też:
Była wiceszefowa MON Ukrainy: Zachód musi zrozumieć, że Rosja to wrógCzytaj też:
Gociek: Chodzi o osłabienie pozycji Polski i ratowanie wpływów Niemiec