Papież Franciszek odbył w dniach 24–29 lipca podróż do Kanady. Określił ją sam mianem „pielgrzymki pokutnej”. Pojechał tam przepraszać za udział katolików w systemie państwowej edukacji ludności rdzennej. Chodzi o tzw. szkoły rezydencjalne, które prowadziły przede wszystkim instytucje religijne, zwłaszcza katolickie, na zlecenie władz Kanady w XIX i XX w. Ich zadaniem było wdrożenie Indian do zachodniej kultury i przekazanie im wiary chrześcijańskiej. Od kilkudziesięciu lat wiadomo, że ich funkcjonowanie wiązało się z wieloma patologiami. Szkoły te były chronicznie niedofinansowane, co wpływało negatywnie na panujące w nich warunki sanitarne; indiańskich uczniów traktowano niekiedy z pewną wyższością, co mogło prowokować zachowania brutalne. Największym złem było wcielanie do szkół części dzieci pod przymusem, polegające na ścisłym separowaniu ich od rodzin. W tym ostatnim przypadku dochodziło do ewidentnego pogwałcenia prawa naturalnego, więc szczere przeprosiny są tu absolutnie konieczne.
Problem w tym, że papież Franciszek nie miał w Kanadzie w tej kwestii już nic do zrobienia. W latach 80. św. Jan Paweł II, podróżując do tego kraju, bardzo wyraźnie podkreślał godność Indian i wskazywał na niegodziwość praktyk nakierowanych na siłowe wykorzenianie ich kultury. Na początku lat 90. Konferencja Episkopatu Kanady przeprosiła ludność rdzenną za swój udział w państwowym systemie edukacji. Biskupi zobowiązali się też do różnorodnych form pomocy przedstawicielom grup etnicznych, współcześnie określanych często jako „pierwsze narody”. Wreszcie w roku 2009 sam papież Benedykt XVI podczas spotkania z Indianami przeprosił za błędy popełniane przez katolików w szkołach rezydencjalnych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.