W poniedziałek w programie "Graffiti" na antenie Polsat News minister Buda zdradził, że polski rząd nie obwinia siebie o brak środków z Krajowego Planu Odbudowy. W jego odczuciu, jest to bowiem kwestia "wewnętrznych tarć w Unii Europejskiej". Zdaniem członka obozu władzy, pieniądze trafią do naszego kraju, kiedy "skończą się zarzuty europejskich polityków wobec Zjednoczonej Prawicy".
– W obecnej sytuacji nie będziemy wisieć na klamce Unii i żebrać o pieniądze z KPO. (...) My sobie poradzimy bez tych pieniędzy – powiedział szef resortu rozwoju i technologii. I dodał, że pieniądze tak czy inaczej trafią do Polski.
Wniosek o wypłatę z KPO
Waldemar Buda poinformował, że wniosek o wypłatę pieniędzy z KPO zostanie złożony wtedy, gdy "rozstrzygnięte zostaną kwestie formalne", czyli najprawdopodobniej w listopadzie tego roku. – Mamy scenariusz "B", na wypadek gdyby nasze relacje stały się szorstkie. (...) Jest wiele spraw, które nas łączą. Czekamy na Radę Unii Europejskiej 9 września – mówił minister.
– Porozumienie raczej zostanie osiągnięte – podkreślił Buda.
Problemy z Funduszem Unii
Polska przedstawiła Krajowy Plan Odbudowy już w maju 2021 roku. Choć został on zaakceptowany 1 czerwca 2022 roku, to dotąd nasz kraj nie otrzymał żadnych środków w ramach Funduszu Odbudowy Unii Europejskiej. Powodem mają być zmiany przeprowadzone w sądownictwie, które – zdaniem Komisji Europejskiej – prowadzą do łamania przez Polskę praworządności. Rząd premiera Mateusza Morawieckiego od samego początku stoi na stanowisku, że wstrzymywanie środków z KPO jest niezgodne z przyjętymi unijnymi traktatami.
W ramach Funduszu Odbudowy UE Polska może liczyć w sumie na 158,5 mld złotych, w tym na 106,9 mld złotych w postaci dotacji oraz 51,6 mld złotych w formie preferencyjnych pożyczek. Czas na wykorzystanie tych pieniędzy rząd ma do 2026 roku.
Czytaj też:
Kuźmiuk: To jest zapisane w niemieckiej podświadomościCzytaj też:
"Brutalna polityka UE". Duda: Ustalenia zostały złamane