W ostatnich tygodniach konflikt rosyjsko-ukraiński ulega wyraźnej i szybkiej eskalacji. Po wybuchach na Nord Stream 2 doszło do ataku na Most Krymski. Groźby sięgnięcia po broń jądrową są już niemal na porządku dziennym. Choć niektórzy analitycy starają się studzić emocje, zaznaczają jednocześnie, że pewne ryzyko istnieje.
Tymczasem w poniedziałek Rosjanie przeprowadzili atak rakietowy na cele w wielu miejscach Ukrainy. Zaatakowano m.in. Kijów, Lwów, Tarnopol oraz Dnipro. Cały czas napływają informacje o nowych miejscach ataku.
Samol: To nie zemsta, tylko strategia
W rozmowie na antenie Radia WNET wojskowy z Akademii Sztuki Wojennej ocenił, że wobec braków sukcesów na froncie kierownictwo wojskowe i polityczne Rosji pragnie sukcesu, który można pokazać rosyjskiemu społeczeństwu. Zwrócił jednocześnie uwagę, że bombardowanie miast nie jest zemstą Putina za Most Krymski, lecz zachodzi raczej koincydencja czasowa.
– To nie jest tak, że z godziny na godzinę można przygotować operację powietrzną, wybrać cele i błyskawicznie uderzyć. Ta operacja na pewno była zaplanowana a zbiegło się to czasowo z wydarzeniami na Krymie. Operacja na Krymie też była przewidziana, czy wręcz zaplanowana przez określone siły Federacji Rosyjskiej, żeby pokazać, jak Rosja może w błyskawiczny sposób reagować na ataki na obiekty na rzekom ich terytorium – powiedział generał.
– Jest to rezultat strategii rosyjskiej, która będzie kontynuowana, a więc będzie polegała nie tylko na niszczeniu obiektów wojskowych, ale także infrastruktury krytycznej Ukrainy, a przede wszystkim terroryzowaniu społeczeństwa ukraińskiego, by zmienić nastawienie wobec władz w Kijowie – wyjaśnił gen. Samol.
Generał: Nie lekceważyć Rosji
W dalszej części programu generał został zapytany między innymi o prognozę dalszego rozwoju sytuacji stricte militarnej na Ukrainie. Ekspert wyliczył szereg błędów taktycznych, jakie popełnili Rosjanie i wyraził obawę, że jeżeli zmienią taktykę, to sytuacja może zrobić się dla Ukrainy trudna, w związku z czym nie powinna ona przeciwnika lekceważyć.
Samol podkreślił, że pomoc Zachodu powinna nadal polegać na wsparciu wywiadowczym oraz dostarczaniu amunicji i broni, w tym sprzętu przeciwlotniczego. Jego zdaniem powinno się też objąć Białoruś silniejszymi sankcjami gospodarczymi.
NATO nie wyśle wojsk
Wojskowy został zapytany, jak powinno zachować się NATO, w tym Polska, w sytuacji, gdy wojna zacznie przybierać zły dla Ukrainy obrót w wyniku rosyjskiej mobilizacji.
– Ukraina nie jest członkiem NATO – zaznaczył gen. Samol, dodając, że art. 5 wyraźnie określa, kiedy Sojusz może użyć swoich zasobów militarnych. – W związku z tym NATO na pewno nie skieruje wojsk na terytorium Ukrainy – podkreślił.
Dodał, że NATO, jak i poszczególne państwa wchodzące w skład organizacji mają prawo udzielać wsparcia w zakresie dostaw broni.
Czytaj też:
Berlin potępia rosyjski atak na cywilów i eskalację wojnyCzytaj też:
"Nie chcemy toczyć wojny z Polakami". Szef MON Białorusi podał warunek