W książce „Podstęp”, która w tym tygodniu pod patronatem „Do Rzeczy” ukaże się w Polsce, stawia pan tezę, że Rosja od dawna skutecznie oszukuje Zachód.
Praktycznie od upadku komunizmu obserwuję, jak zręcznie Rosji udaje się oszukiwać kraje Zachodu. Proszę pamiętać, że jestem jednym z bardzo niewielu zachodnich dziennikarzy, którzy w okresie zimnej wojny byli w Europie Wschodniej. Widziałem, jak Rosja wycofuje się z państw bałtyckich i Europy Środkowej, ale jednocześnie mogłem obserwować, jak pozostają tam całkowicie nietknięte stare sieci powiązań i tworzą się nowe. Przez wiele lat Zachód, mimo moich ostrzeżeń, nie chciał widzieć w Rosji zagrożenia. Dopiero teraz ludzie zaczynają zdawać sobie sprawę, że analizy moje, moich polskich, estońskich i litewskich przyjaciół, te ostrzeżenia przed niebezpieczeństwem ze strony Rosji, były słuszne.
Wpływ na zmianę sposobu postrzegania Rosji przez Zachód miały wydarzenia na Ukrainie. Uważa pan, że grozi nam nowa zimna wojna? W czyim byłoby to interesie? Panuje przekonanie, że Rosją rządzą oligarchowie prowadzący rozległe biznesy właśnie na Zachodzie.
Putin nie chce konfrontacji z Zachodem, bo mógłby ją przegrać. Ma inny plan. Chce upokorzyć, podzielić Zachód, chce go osłabić, tak by nadal mógł go wykorzystywać do swoich planów. I na razie wszystko toczy się zgodnie z jego koncepcją. Przebieg wydarzeń na Ukrainie pokazał, że kraje Zachodu nie są skłonne do nałożenia zdecydowanych sankcji na Rosję. Nie są też chętne zagwarantować zaprzyjaźnionym państwom z tzw. pierwszej linii, czyli Polsce i krajom bałtyckim, trwałego wzmocnienia, wsparcia militarnego, jakie w efekcie zniechęciłoby Rosję do ewentualnego ataku (…)
Edward Lucas – od 1986 r. pracuje jako korespondent wschodnio i środkowoeuropejski dla brytyjskich mediów. Jego pierwsza książka, „Nowa zimna wojna”, ukazała się w Polsce w 2008 r.