Leszczyna: Mamy za dużo pieniędzy i ludzie mają oszczędności

Leszczyna: Mamy za dużo pieniędzy i ludzie mają oszczędności

Dodano: 
Izabela Leszczyna (KO), minister zdrowia
Izabela Leszczyna (KO), minister zdrowia Źródło: PAP / Rafał Guz
Ciągle mamy różnicę między popytem, a podażą, mamy za dużo pieniędzy i ludzie mają oszczędności – mówiła poseł PO Izabela Leszczyna.

Posłanka PO, była wiceminister finansów, Izabela Leszczyna komentowała w Radiu ZET obecną sytuację gospodarczą w Polsce.

Polityk opozycji odniosła się m.in. do wypowiedzi minister finansów Magdalena Rzeczkowska. W czwartek szefowa resortu finansów została zapytana o pomysł waloryzacji "500 plus" do 800 złotych. Polityk stanowczo stwierdziła, że rząd PiS "absolutnie nie planuje" takich ruchów. – Oczywiście, że mamy spowolnienie gospodarcze nie dyskutujemy z tym. Sytuacja jest trudna, jest szereg wyzwań – tłumaczyła Rzeczkowska.

Leszczyna: Polska niewiarygodna dla rynków finansowych

– Pani minister Rzeczkowska powinna wsłuchać się w opinie makroekonomistów, byłych prezesów NBP, byłych członków RPP, byłych ministrów finansów. Oni wszyscy mówią jednym głosem, obojętnie, czy są z lewicy, prawicy czy centrum – komentowała działania szefowej resortu finansów Leszczyna.

– Polska jest krajem niewiarygodnym dla rynków finansowych i tu premier Tusk miał 100 proc. rację mówiąc, że to bardzo niebezpieczne – podkreślała posłanka PO.

– W zeszłym roku koszt obsługi długu to był niecały 1 proc. PKB, a w przyszłym roku – według rządu – to będzie 66 mld, ale ekonomiści wyliczyli, że min. 75 mld. Właściwie moglibyśmy sfinansować dwa lata 500+, a musimy zapłacić na rolowanie długu – dodała polityk.

"Mamy za dużo pieniędzy i ludzie mają oszczędności"

Była wiceminister finansów stwierdziła dalej: "Dziś bank centralny Polski powinien wypuścić obligacje inflacyjne, które ściągnęłyby z rynku pieniądze".

– Jak się doprowadziło do inflacji 17 proc., to ona nie spadnie w ciągu 3 miesięcy, ale to byłaby perspektywa – podkreśliła Leszczyna.

– Ciągle mamy różnicę między popytem, a podażą, mamy za dużo pieniędzy i ludzie mają oszczędności, widzą, że one topnieją. O 20 proc. stopniały w ciągu roku – mówiła dalej posłanka. – Gdyby mogli je zainwestować w papiery wartościowe, to te pieniądze odpłynęłyby z rynku – dodała polityk.

Czytaj też:
Lisicki: Wszyscy dostaną więcej, czyli jak gasić ogień benzyną. Ziemkiewicz: Przebudzenie będzie bolesne
Czytaj też:
Badanie: Co druga firma zamierza podnieść ceny towarów lub usług

Źródło: Radio Zet
Czytaj także