Przed kilkoma laty na plaży pod Gdańskiem grupa Meksykanów, która przyjechała do naszego kraju na kilka dni (bodaj sportowcy), zaczęła dość obcesowo przystawiać się do młodej Polki. W jej obronie stanął nasz rodak. Meksykanie uznali, że jest ich więcej i ruszyli na chłopaka. Wówczas z solidarną odsieczą przyszli znajdujący się na plaży kibice jednego z klubów piłkarskich. Wywiązała się regularna, choć krótka bitwa zakończona zwycięstwem gospodarzy…
Już widzę Państwa zdumione miny! Co ma bowiem piernik do wiatraka? Ano ma. Oto bowiem w kolejnych dniach po polsko-meksykańskiej konfrontacji czytaliśmy w polskich (sic!), a jakże, mediach, żenujące dyrdymały o tym, jak to biednych meksykańskich turystów potraktowali ci okropni kibole. Te surrealistyczne opisy sytuacji, w której to gości byli agresorami i to wobec kobiety były dla mnie i nie tylko dla mnie przykładem równie totalnego, co żenującego moralnie i intelektualnie myślenia, według którego wszystko zawsze jest winą Polaków. Wynika to z założenia, że my, Polacy, jesteśmy najgorsi, najśmieszniejsi, najgłupsi i w ogóle od "macochy".
Ale co ma do tego Komendant Główny Jarosław Szymczyk ? Ano to, że reakcja w mediach na to, co go spotkało, była niemal identyczna. Całą winę polskie (polskojęzyczne) media przypisały stronie polskiej: komendantowi oraz jego współpracownikom i podwładnym...
Nie wiem, czy i jakie procedury złamano. Na pewno trzeba to wyjaśnić. To, co mnie niesłychanie irytuje w medialnym wrzasku wokół tej sprawy, jest to, że w zasadzie nikt nie zwrócił uwagi na fakt, że służby specjalnej zaprzyjaźnionego z nami państwa, czyli Ukrainy przez swój idiotyczny (!) prezent omal… nie zlikwidowały szefa polskiej policji. Skończyło się na ogłuszeniu i poranieniu jego i jeszcze jednej osoby.
Nie będę dywagował czy Komendant Główny i jego ludzie byli niefrasobliwi, a jeżeli tak to, jak bardzo. Nie odniosę się do procedur, które trzeba spełnić przewożąc "takie coś" przez granicę. Jednak chyba nieprzypadkowo zwierzchnik Szymczyka – szef MSWiA mówi, że to Komendant Główny jest ofiarą. Pewnie też nie przypadkiem prokuratura wszczyna śledztwo, gdzie Jarosława Szymczyka traktuje się jako ofiarę tego incydentu, a nie jego sprawcę.
"Miej proporcje Mocium Panie" – chciałoby się odwołać do staropolszczyzny. Doprawdy patrzę z niesmakiem na sytuację, w której media utrzymywane przez polskich podatników i polskich reklamodawców nie dopatrują się w tym dramatycznym skądinąd zdarzeniu – które na szczęście nie było w skutkach zdarzeniem tragicznym – winy wyłącznie po naszej, polskiej stronie. To żenada i wstyd.
PS: A żeby nie było Komendantowi Głównemu zbyt słodko – to zapytam Komendanta Głównego o sprawę, która całkowicie zależała od niego, w przeciwieństwie do nieszczęsnego prezentu z Europy Wschodniej. Czy winni skandalicznej policyjnej akcji "Widelec" (zatrzymanie bez powodu 700 niewinnych ludzi) – hańby na mundurze polskiego policjanta – ponieśli jakieś konsekwencje? Zrobił Pan coś z tym? Nic? To wstyd.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.