Podczas zakończonego spotkania Grupy Kontaktowej ds. Obrony Ukrainy w amerykańskiej bazie Ramstein nie udało się wypracować porozumienia w sprawie oddania Ukrainie niemieckich czołgów Leopard. Co to oznacza? O tym analitycy związani z wojskowością dyskutowali w piątek wieczorem na antenie Polsat News. Jednym z gości był niezależny ekspert Jarosław Wolski.
Wolski: 50 czołgów niczego nie zmieni
Analityk podkreślił, że wysłanie 14, 20 czy 50 czołgów niczego nie zmieni. – To musi być pomoc dostarczona szybko i masowo, ponieważ Ukraińcy miesięcznie tracą ekwiwalent brygady zmechanizowanej – około 50 czołgów, ponad 100 transporterów opancerzonych i około 30 jednostek artylerii. Pomoc NATO musi przyjść od razu w wartkiej licznie. (…) Zapowiedziane w tej chwili dostawy z krajów NATO, które zostały właśnie ogłoszone, to jest uzupełnienie kwartału strat Ukraińców – powiedział.
Wolski tłumaczył też, dlaczego rola Niemiec jest w tej sytuacji tak bardzo istotna. – Jakiekolwiek wysłanie Leopardów na Ukrainę będzie niemożliwe bez niemieckiego eksploatacji tych maszyn. Programy modernizacyjne czołgów Leopard 2A4, które były prowadzone w Polsce, w Turcji i w innych krajach, wynikały z braku podzespołów do wersji 2A4, z tego, że to są czołgi, które mają już 35 lat i nie mają już dostępnych części zamiennych. Dlatego były wymuszane forsowane programy modernizacyjne w wielu krajach, w tym u nas, do standardu 2PL – powiedział analityk.
Bez części zamiennych z Niemiec Leopardy po kwartale staną zepsute
– Jeżeli Niemcy niestety nie będą dostarczać części zamiennych do tych maszyn, np. takich jak silnik z układem przeniesienia, to wysyłka Leopardów na Ukrainę nie będzie miała sensu. Niestety Niemcy są w stanie to zablokować. Trzeba pamiętać, że czołgi można przekazać, ale sprzęt bez logistyki, bez wsparcia eksploatacji nie znaczy nic. To, co naprawdę się liczy to logistyka i wsparcie: amunicja, paliwo, część zamienne, wyszkolenie załóg. O ile są pewne możliwości szkoleniowe w Polsce, o ile możemy przekazać maszyny, to jeżeli nie będzie płynąć strumień części zamiennych z Niemiec, to te czołgi po prostu powalczą kwartał i staną zepsute – wyjaśnił Wolski.
Brak porozumienia w Ramstein
Strona niemiecka oczekuje w sprawie wysyłki czołgów daleko idącej ostrożności. Berlin obawia się eskalacji konfliktu i stoi na stanowisku, że wysłanie na Ukrainę ciężkich wozów bojowych będzie odebrane w Moskwie jako zbyt mocne zaangażowanie się Zachodu po stronie Kijowa.
Niemcy postawili zatem warunek. Nie pozwolą sojusznikom na dostarczenie niemieckich czołgów na Ukrainę, aby wspomóc ich obronę przed Rosją, ani na wysyłanie własnych systemów, chyba że Stany Zjednoczone zgodzą się na wysłanie amerykańskich czołgów bojowych.
Propozycję oddania Leopardów Ukrainie jako pierwsze złożyły władze Polski. Obecnie trwa akcji "zbierania" czołgów Leopard w państwach NATO. Minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow przekazał natomiast, że w Ramstein uzgodniono możliwość rozpoczęcia przez kraje posiadające czołgi Leopard misji szkoleniowych i kursów dla załóg ukraińskich.
Nowy pakiet sprzętu dla Ukrainy
19 stycznia dziewięć krajów (przedstawiciele Estonii, Wielkiej Brytanii, Polski, Łotwy, Litwy, Danii, Czech, Holandii i Słowacji) obiecało Ukrainie bezprecedensowe wsparcie wojskowe w postaci ofensywnego sprzętu wojskowego.
Z kolei 20 stycznia Stany Zjednoczone ogłosiły nowy pakiet pomocowy wojskowej dla Ukrainy w wysokości 2,5 mld dolarów. Będą to m.in. transportery opancerzone Stryker i wozy bojowe Bradley. Według oficjalnych informacji od początku rosyjskiej inwazji Stany Zjednoczone przekazały Ukrainie pomoc wojskową o wartości 27,4 mld dolarów.
Czytaj też:Zełenski w Davos: Nie wolno nam teraz się wahać
Czytaj też:
"Wolno podejmują decyzje", "mydlimy sobie oczy". Politycy o sprawie Leopardów