Redaktor naczelny "Do Rzeczy" wziął udział w organizowanej przez Nową Konfederację debacie dotyczącej wpływu izraelskiego lobby na politykę USA. Wraz z Pawłem Lisickim na ten temat dyskutowali Czesław Bielecki, Kacper Kita i Krzysztof Zalewski.
Przyczynkiem do debaty było wydanie przez NK książki Johna Measheimera "Izraelskie lobby a polityka zagraniczna USA". Czy faktycznie środowisko żydowskie jest tak silne, że de facto steruje polityką zagraniczną Stanów Zjednoczonych? Dlaczego w debacie publicznej pojawiają się twierdzenia o żydowskim spisku?
Lobby żydowskie
Jak stwierdził Paweł Lisicki, lobby żydowskie w USA to "zespół ludzi, instytucji i interesów połączonym pewnym wspólnym celem". Grupy te różnią się pod wieloma względami.
– Mamy do czynienia z czymś, co moim zdaniem możemy nazwać konfederacją, czyli zbiorem podmiotów, które w kluczowych dla nich sprawach funkcjonują razem albo grupują się po tej samej stronie. Measheimer skupia się na kwestiach dotyczących obrony Izraela. Pokazuje kilka przykładów, w których za każdym razem, kiedy dochodzi do sytuacji konfliktu między Izraelem a np. państwami arabskimi to to szeroko rozumiane lobby żydowskie, mimo wszystkich innych różnic, opowiada się po stronie Izraela – wskazał Paweł Lisicki. Z tego względu nie można mówić o żadnym "żydowskim spisku". Lobby nie skupia bowiem w swoim ręku pełni amerykańskiej władzy, choć ma na nią silny wpływ.
Jak podkreślił redaktor naczelny "Do Rzeczy" jedną z kluczowych kwestii dla lobby żydowskiego jest sprawa, jak określił ją w jednej ze swoich książek, religii Holocaustu. Według Lisickiego, jest to jedna z fundamentalnych kwestii definiujących obecne lobby izraelskie.
Siła lobby
Lisicki wskazał, że lobby żydowskie ma w polityce Stanów Zjednoczonych silną pozycję, choć nie decydującą we wszystkich aspektach. Z pewnością odgrywa ono kluczową rolę w sprawach związanych z Bliskim Wschodem.
– Podam trzy przykłady. Pierwszy z nich to tekst z pisma "Forward", który ukazał się tuż po zwycięstwie Joe Bidena w wyborach prezydenckich. Sam tytuł musi za siebie: "Wystarczy nam minjan" [liczba 10 mężczyzn konieczna do odprawienia modlitw - przyp. red.]. Autor pisze o tym, że w całej administracji Bidena przedstawiciele środowisk żydowskich zajęli dziesięć kluczowych stanowisk. Możemy uznać ten fakt za widomy znak znaczenia tego lobby – wskazał Lisicki.
Drugim przykładem był przypadek po podpisaniu umowy amerykańsko-irańskiej o zaprzestaniu rozwoju programu nuklearnego przez Teheran, kiedy przed amerykańskim Kongresem pojawił się Benjamin Netanjahu. Izraelski polityk w swojej mowie zbeształ Baracka Obamę. – Żaden inny przywódca na świecie nie pozwoliłby sobie na to, aby tak potraktować prezydenta Stanów Zjednoczonych – wskazał Lisicki.
– Wreszcie trzeci przykład to słynny przypadek historyczny z 1967 roku amerykańskiego statku USS "Liberty", który prowadził działalność nadawczo-szpiegowską podczas wojny sześciodniowej. Okręt, jak wszystko na to wskazuje, został celowo ostrzelany przez izraelskie wojsko, po to, aby Stany Zjednoczone wkroczyły do wojny. Wina została zrzucona na Egipt – powiedział redaktor naczelny "Do Rzeczy".
Czytaj też:
Lisicki: Polacy kochają Unię z całą naiwnością. Ziemkiewicz: Skoro wszyscy tak ich uczą…Czytaj też:
Pandemia strachu. Cejrowski: Przestępcą jest rządCzytaj też:
Lisicki: Zełenski powinien przeprosić, jeśli zależy mu na dobrych relacjach z Polską