Minister spraw zagranicznych Polski wrócił do spotkania z szefem rosyjskiego MSZ, które miało miejsce na 9 dni przed wybuchem wojny na Ukrainie. Zbigniew Rau, jako ówczesny urzędujący przewodniczący OBWE, pojawił się w Moskwie, aby, zgodnie z procedurami, złożyć wizyty w państwach, które posiadały zasadnicze znaczenie dla przyszłości i funkcjonowania organizacji, którą Polska wtedy kierowała.
Obaj politycy rozmawiali wtedy m.in. na tematy związane z bezpieczeństwem regionu w obliczy zgromadzenia przez Kreml w pobliżu granicy z Ukrainą swoich wojsk wraz z licznym sprzętem oraz manewrów wojskowych na terytorium Białorusi.
Podczas spotkania Rau miał przedstawić szefowi rosyjskiej dyplomacji inicjatywę nowego dialogu na temat bezpieczeństwa europejskiego, której celem była redukcja ryzyka konfrontacji i wzmocnienie bezpieczeństwa na obszarze OBWE.
Co powiedział Ławrow?
Jak relacjonował Rau na antenie TVP Info, Ławrow miał zapewnić go, że rosyjska Duma Państwowa nie uzna separatystycznych republik w Donbasie. Jak wiemy, tak się nie stało. 21 lutego ubiegłego roku prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił, że Moskwa oficjalnie uznała Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Trzy dni później rosyjskie wojska wkroczyły na Ukrainę.
– Faktycznie okazało się, że najprawdopodobniej już wtedy rozkazy dotyczące inwazji Ukrainy zostały wydane, natomiast formalnie nic na to nie wskazywało – powiedział Rau.
Czy zatem Polska wiedziała o planowanym ataku na Ukrainę? Szef MSZ wskazał, że nasze władze miały dostęp do danych wywiadowczych państw zachodnich, USA i Wielkiej Brytanii. Informacje te były bardzo realistyczne.
– Od państw Europy kontynentalnej, Niemiec czy Francji, były zupełnie inne, niemniej jednak trudno było uwierzyć, że do agresji dojdzie – powiedział.
Czytaj też:
Rada Bezpieczeństwa ONZ. Rau ostrzega: Jutro może być za późnoCzytaj też:
Pierwsza od ponad dwóch lat rozmowa szefów MSZ Polski i Izraela