Donald Tusk od miesięcy domaga się od partii opozycyjnych, aby wystartowały ze wspólnej listy. Lider PO przekonuje, że taki scenariusz zagwarantuje zwycięstwo nad PiS. Mniejsze partie jednak obawiają się marginalizacji przez Tuska oraz wskazują, że wspólna lista może paradoksalnie zmobilizować wyborców PiS, jak to miało miejsce w wyborach do europarlamentu w 2019 roku.
Lewica nie pójdzie z Platformą
Włodzimierz Czarzasty jest co prawda zwolennikiem wspólnej listy, jednak w jego formacji wielu polityków jest przeciwnych takiemu pomysłowi. Członek Rady Krajowej partii Razem Adam Kościelak zapewnił, że odejdzie z partii, jeżeli zostanie utworzona wspólna lista. – Nie wyobrażam sobie pracować na mandat Nitrasa – stwierdził Kościelak.
– Wykładnia w tej sprawie jest taka. Jesteśmy za wspólną listę. Uprzejmie informuję o tym od roku, minął rok, informuje nadal. Jesteśmy za wspólną listą. To znaczy wspólną listą czterech partii. Jasno to mówię i myślę, że mogę to powtórzyć kilka razy. To potwierdzają różne badanie, że jest to rozsądne. Jeżeli wspólnej listy nie będzie, a wszystko idzie w tym kierunku, że nie będzie, to Lewica musi się przygotować do samodzielnego startu. To znaczy w ramach Unii Pracy, PPS-u, Nowej Lewicy, Partii Razem, związków zawodowych oraz wszystkich innych struktur, które będą chciały z nimi współpracować, a my o tę współpracę będziemy prosili – mówił Włodzimierz Czarzasty w „Graffiti” Polsat News.
Polityk jednocześnie wprost odrzucił pomysł, aby mogła powstać lista wyłącznie PO i Lewicy. Jego zdaniem taka koalicja dałaby władzę PiS-owi. – Nie chcemy, żeby oni mieli trzecią kadencję – dodaje.
Czarzasty: Wiecie, kto wygra wybory?
Temat wspólnej listy wzbudza duże emocje. Kilka dni temu doszło do ostrej kłótni na tym polu między wiceszefową klubu Lewicy Karoliną Pawliczak, a poseł formacji Anną Marią Żukowską. Pierwsza przekonywała, że wspólna lista jest konieczna, druga wprost przeciwnie. Ostatecznie Żukowska zablokowała Pawliczak na Twitterze.
Lider formacji Włodzimierz Czarzasty zapewnia, że konflikt jest tymczasowy i apeluje do swoich polityków o powstrzymanie emocji.
– Idą wybory, ludzie mają różne emocje. Jedni potrafią nad nimi zapanować w taki sposób, drudzy mają odmienne sposoby. Rozsądek jest najważniejszy. Ja radziłem opozycji, radziłem swoim, żeby czasem, szczególnie przed wyborami, wylali sobie kubeł zimnej wody na głowę – mówił Czarzasty w programie Polsat News. – Wiecie, kto wygra te wybory? Ten, kto ostatni się zdenerwuje. Ja się w ogóle nie zdenerwuje – dodał polityk.
Czytaj też:
Nowy sondaż ujawnia wielkie zagrożenie dla PiSCzytaj też:
Kosiniak-Kamysz: Opozycja popełnia fatalny błąd