Atak dronów na Kreml nie będzie miał wpływu na dalsze dostarczanie Ukrainie amerykańskiej pomocy wojskowej. Poinformował o tym rzecznik Departamentu Stanu USA Vedant Patel na briefingu prasowym. Słowa rzecznika cytuje stacja CNN.
– Mówiliśmy jasno i konsekwentnie, że nie zachęcamy i nie pozwalamy Ukrainie na uderzenia poza jej granicami – powiedział dyplomata.
Poproszony o wyjaśnienie, czy ataki Ukrainy na terytorium Rosji wpłyną na pomoc USA, Patel powiedział, że Stany Zjednoczone "będą nadal wspierać naszych ukraińskich partnerów tak długo, jak będzie to konieczne”.
Z kolei przedstawicielka Białego Domu Karin Jean-Pierre powiedziała, że w tej chwili Stany Zjednoczone nie mogą potwierdzić udziału Ukrainy w atakach na Kreml, ale też nie są gotowe określić tego, co się stało, jako rosyjską operację specjalną "pod obcą flagą”. Zaznaczyła, że Rosja ma doświadczenie z podobnymi prowokacjami. Jednocześnie Jean-Pierre podkreśliła, że USA nie pomagają Ukrainie w uderzeniu na terytorium Rosji.
– Od początku tego konfliktu Stany Zjednoczone z pewnością nie zachęcają ani nie ułatwiają Ukrainie uderzeń poza jej granicami. Daliśmy to jasno do zrozumienia – powiedziała.
Ataki na Kreml
W nocy 3 maja nieznane drony zaatakowały budynki Kremla. Jeden z nich eksplodował w pobliżu masztu flagowego na dachu Pałacu Senatu i spowodował tam mały pożar. Rosyjskie władze nie poinformowały o ofiarach.
Moskwa obwiniła za ten incydent "reżim kijowski”. Pod adresem władz Ukrainy posypały się groźby. Wiceszef Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Dmitroj Miedwiediew wezwał nawet do "fizycznej eliminacji” Zełenskiego. Władze ukraińskie, w tym sam prezydent Zełenski, zaprzeczyły zaangażowaniu Kijowa w to, co się stało w Moskwie.
Czytaj też:
Zamach na Putina? Zełenski odpowiada na oskarżenia KremlaCzytaj też:
Warzecha: To pomysł niezwykle groźny dla całego NATO, a zwłaszcza Polski