W Rosji znów pojawiają się pogłoski o nowej fali mobilizacji, jednak Kreml obawia się reakcji na taką inicjatywę ze strony całego rosyjskiego społeczeństwa. Według raportu Instytutu Studiów nad Wojną wszystko ostatecznie będzie zależeć od decyzji rosyjskiego prezydenta Władimira Putina.
"Rosyjskie poufne źródła podają, że najbliższe otoczenie Putina ponownie jednoznacznie sprzeciwia się potrzebie i przygotowaniom do drugiej fali mobilizacji rezerw przed sześciomiesięcznym jesiennym poborem do służby wojskowej, który rozpoczyna się 1 października. Rosyjski kanał na Telegramie, rzekomo powiązany ze źródłami w rosyjskich służbach bezpieczeństwa, podał, że niektórzy rosyjscy urzędnicy «poważnie» przygotowują się do drugiej fali mobilizacji rezerw i mają nadzieję przeprowadzić kolejną falę jesienią” – czytamy w raporcie.
Nowa mobilizacja w Rosji?
Zdaniem analityków, rosyjscy urzędnicy chcą zmobilizować od 170 do 175 tys. rezerwistów i przesunąć termin jesiennego poboru z 1 października na 1 listopada, jednocześnie przeprowadzając "mobilizację kontraktową” w celu rekrutacji dodatkowych 130 tys. osób do służby kontraktowej przy zastosowaniu środków przymusu. Zaproponowano także bardziej rygorystyczne środki w zakresie mobilizacji, takie jak ograniczenie niektórym osobom możliwości odroczenia mobilizacji.
"Kreml obawia się reakcji na podobne działania ze strony innych rosyjskich urzędników i całego rosyjskiego społeczeństwa” – piszą analitycy. Jednocześnie ISW zauważa, że ostatecznie wszystko będzie zależeć od Władimira Putina.
"Te plany, propozycje i nieporozumienia nie są nowe i nie wskazują, aby prezydent Rosji Władimir Putin ostatecznie zdecydował się na przeprowadzenie w najbliższej przyszłości drugiej fali mobilizacji rezerw. ISW zaobserwowała już wcześniej wzmożone dyskusje na temat przygotowań do mobilizacji na początku 2023 r”. – piszą analitycy.
Czytaj też:
Dostawy sprzętu dla ukraińskiej armii. Kijów pozwał zachodnie firmyCzytaj też:
Budanow: Rosja boi się wysłać na front swoją "cudowną broń"