Na pierwszy ogień II Sejmowa szarża posła Grzegorza Brauna, który z gaśnicą w ręku ruszył na chanukowy świecznik, przypomniała, jak nieprzewidywalną partią jest Konfederacja.
Stałym przekleństwem konfederatów staje się niezdolność do odklejenia się od prawicowego oszołomstwa. Najpierw w wykonaniu Janusza Korwin-Mikkego, a teraz Grzegorza Brauna. Ci nieprzewidywalni politycy przynoszą konfederatom rozpoznawalność, ale potem stają się w polityce kulą u nogi.
Trzeba było trafu, że dzień przed wybrykiem Brauna Krzysztof Bosak pisał z dumą na X: „Na nowej opozycji rysują się dwa style: spokojnej, merytorycznej opozycji Konfederacji, stojącej na gruncie wyrazistych idei prawicowo-wolnościowych, narodowych i konserwatywnych […]”.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.