"To byłoby najgorsze, co mógłbym zrobić". Wawrzyk tłumaczy zaskakującą decyzję

"To byłoby najgorsze, co mógłbym zrobić". Wawrzyk tłumaczy zaskakującą decyzję

Dodano: 
Piotr Wawrzyk, były wiceminister spraw zagranicznych
Piotr Wawrzyk, były wiceminister spraw zagranicznych Źródło: PAP / Piotr Nowak
Były wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk wyjaśnił, dlaczego odmówił złożenia zeznań przed sejmową komisją śledczą ds. afery wizowej.

26 lutego przed sejmową komisją śledczą ds. afery wizowej stanął Piotr Wawrzyk. Posiedzenie nie trwało jednak długo. Wszystko z powodu decyzji, jaką podjął wówczas wówczas sam polityk. – Przez 5,5 roku pełniąc funkcję wiceministra spraw zagranicznych, przez 4 lata pełniąc mandat poselski, zawsze przestrzegałem przepisów prawa, nigdy prawa nie złamałem. Chciałbym skorzystać z przysługującego mi prawa z odmowy składania zeznań – oświadczył były wiceszef polskiej dyplomacji.

Komisja śledcza ds. afery wizowej: Wawrzyk wyjaśnił, dlaczego odmówił złożenia zeznań

O powody takiej decyzji Wawrzyk został zapytany przez portal Goniec.pl. Jak wyjaśnił w wywiadzie, powodów było kilka.

– Po pierwsze, toczy się śledztwo, w ramach którego prokuratura postawiła mi zarzuty. Nie mam prawa mówić publicznie o żadnych szczegółach postępowania – podkreślił.

Były wiceminister spraw zagranicznych uznał ponadto, że nawet gdybym zdecydował się zeznawać, nie miałby co liczyć na bezstronne traktowanie. – Przewodniczący komisji śledczej, pan poseł Michał Szczerba, już w grudniu zeszłego roku w w wystąpieniu w Sejmie określił mnie mianem "przestępcy". Wydał wyrok, zanim nawet postawiono mi zarzuty. Gdy wpisuje się jego nazwisko w wyszukiwarkę Google, wyskakuje wiele haseł związanych ze słowem "konstytucja". W moim przypadku przewodniczący zapomniał jednak o podstawowym prawie: domniemaniu niewinności. Jak w takim razie mógłby w sposób uczciwy dokonać przesłuchania, dociekać prawdy? – pytał retorycznie.

"To byłoby najgorsze, co mógłbym zrobić"

Odnosząc się do swojego wniosku o wyłączenie Szczerby z obrad, Wawrzyk podkreślił, że ze względów oczywistych nie miał on szans powodzenia. – Złożyłem go, by komisja mogła pokazać że jest ciałem bezstronnym i rzeczywiście dąży do wyjaśnienia sprawy, a nie do politycznej awantury – wyjaśnił.

Na uwagę dziennikarza, że gdyby wniosek w tej sprawie przeszedł, on i tak nie złożył zeznań, Piotr Wawrzyk odparł: "wejście w polemikę z członkami komisji – przy świadomości, jaka odpowiedzialność grozi mi za ujawnianie szczegółów śledztwa – to byłoby najgorsze, co mógłbym zrobić".

Były wiceszef MSZ przyznał, iż nie ma zaufania także do niejawnej formuły przesłuchań. Jak podkreślił, one tylko z nazwy pozostają niejawne. – W rzeczywistości wszystkie zeznania są natychmiast kolportowane do mediów. Poseł Szczerba bez żadnego zażenowania opowiada o nich publicznie. Następują kontrolowane wycieki. Gdybyśmy trzymali się przepisów prawa, powinna grozić za to odpowiedzialność karna. Nie zamierzałem uczestniczyć w tej grze – oświadczył.

Afera wizowa

31 sierpnia premier Mateusz Morawiecki odwołał Piotra Wawrzyka z funkcji sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Jak wyjaśniło MSZ, powodem był "brak satysfakcjonującej współpracy". Wawrzyk stracił także miejsce na liście PiS w wyborach do Sejmu. Jak ustaliła "Rzeczpospolita", dymisja wiceministra miała związek z korupcyjnym śledztwem dot. nadużyć przy wydawaniu wiz dla obcokrajowców z krajów azjatyckich.

Według doniesień portalu Onet.pl, Wawrzyk miał wymuszać na polskich dyplomatach wydawanie wiz wskazanym przez niego imigrantom z Indii. Ściągani Hindusi udawali ekipy filmowe z Bollywood, płacąc nawet 50 tys. dolarów. Ich celem było dostanie się do USA.

Kwestia afery wizowej była szczególnie mocno podnoszona w trakcie kampanii wyborczej przez polityków ówczesnej opozycji. Z kolei przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwość wskazywali, że skala nadużyć jest niewielka, a służby i prokuratura prowadzą w tej sprawie odpowiednie czynności, w tym aresztowania osób, które uczestniczyły w korupcyjnym procederze.

W reakcji na aferę wizową Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało komunikat z informacją, że szef resortu Zbigniew Rau podjął decyzję m.in. o odwołaniu ze stanowiska Jakuba Osajdy, dyrektora Biura Prawnego i Zarządzania Zgodnością MSZ, a także o przeprowadzeniu kontroli i audytu w Departamencie Konsularnym MSZ oraz wszystkich placówkach konsularnych RP. Resort zdecydował również o wypowiedzeniu umów wszystkim firmom outsourcingowym, którym od 2011 r. powierzone zostały zadania związane z przyjmowaniem wniosków wizowych.

Czytaj też:
Nie podał ręki posłowi PiS. Awantura w Sejmie na oczach dziennikarzy
Czytaj też:
Edgar Kobos przed komisją śledczą: Afera wizowa jest faktem
Czytaj też:
"Matka wszystkich afer". Były dyrektor w MSZ przed komisją śledczą

Opracowała: Anna Skalska
Źródło: Goniec.pl
Czytaj także