Rosyjska rakieta nad Polską. Mer Lwowa: Szkoda, że nie została zestrzelona

Rosyjska rakieta nad Polską. Mer Lwowa: Szkoda, że nie została zestrzelona

Dodano: 
Mer miasta Lwowa Andrij Sadowy
Mer miasta Lwowa Andrij Sadowy Źródło:PAP / Vitaliy Hrabar
Szkoda, że rakieta nie została zestrzelona, kiedy była w strefie NATO – stwierdził mer Lwowa Andrij Sadowy.

W niedzielę o godzinie 4:23 nad ranem rosyjska rakieta wycelowana w Ukrainę przeleciała przez chwilę nad terytorium Polski.

"Obiekt wleciał w polską przestrzeń na wysokości miejscowości Oserdów (woj. lubelskie) i przebywał w niej przez 39 sekund. W trakcie całego przelotu był obserwowany przez wojskowe systemy radiolokacyjne" – czytamy w komunikacie Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych.

Mer Lwowa Andrij Sadowy przekazał na Telegramie, że Rosja zaatakowała obwód lwowski przy użyciu 20 rakiet i 7 dronów Shahed. Celem były obiekty infrastruktury krytycznej. We Lwowie nie odnotowano żadnych zniszczeń. Według dowództwa ukraińskich sił powietrznych minionej nocy rosyjska armia wystrzeliła łącznie 29 rakiet manewrujących i 28 dronów kamikadze. Ukraina twierdzi, że zniszczyła 18 pocisków i 25 bezzałogowców.

Sadowy o rosyjskiej rakiecie

– Oni dalej będą to robić. To jest ich strategia, żeby zlikwidować wszystkie obiekty infrastruktury krytycznej, wszystko to, co daje możliwość, by normalnie żyć – mówił mer Lwowa w rozmowie z Polsat News. – Część rakiet leciała koło Lwowa i przez Lwów, ale miasto nie zostało zaatakowane. Przynajmniej dzisiaj. Wiadomo, że Lwów jest dużym hubem humanitarnym, a także dużo uchodźców mieszka u nas – ocenił.

– Cały czas musimy rozumieć, że istnieje niebezpieczeństwo. Dzisiaj ludzie całą noc byli w schronach. Szkoda, że rakieta nie została zestrzelona, kiedy była w strefie NATO, wtedy u nas byłoby mniej pracy – dodał.

Jednocześnie polityk stwierdził, że jeżeli Putin pokona Ukrainę to w następnej kolejności zajmie się państwami bałtyckimi i Polską. – Musicie zrozumieć, że dopóki my bronimy się, w Polsce jest normalne życie. Jeżeli u nas będą problemy, to rozumiecie, że dla Putina celem jest rejon Morza Bałtyckiego. I Polska, i Litwa, wszystkie państwa bałtyckie są jego celem. Chce kontrolować transport od Morza Czarnego do Bałtyckiego – stwierdził.

Dlaczego jej nie zestrzelono? Wojsko wyjaśnia

Rzecznik Dowództwa Operacyjnego ppłk Jacek Goryszewski powiedział na konferencji prasowej, że rakieta poruszała się z prędkością 800 km/h i na wysokości 400 metrów. Wyjaśnił, że nie było decyzji o zestrzeleniu pocisku, ponieważ wojsko wiedziało, jaka jest trajektoria jego lotu.

– Nie było też mowy o tym, żeby nasze myśliwce podjęły jakąkolwiek interwencję, gdyż nie zmierzała ona w głąb terytorium naszego kraju – argumentował rzecznik. Według niego "ze stuprocentową pewnością" wiadomo, że obiekt nie znajduje się na terytorium Polski i wojsko nie planuje jego poszukiwań.

Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz przekazał z kolei, że "gdyby jakakolwiek przesłanka świadczyła o tym, że ten obiekt zmierza w kierunku jakiegokolwiek celu zlokalizowanego na terytorium Rzeczypospolitej, oczywiście byłby zestrzelony, byłyby podjęte jeszcze bardziej adekwatne środki".

Czytaj też:
Ambasador Ukrainy w Polsce reaguje na incydent z rakietą
Czytaj też:
Więcej wojska na wschodniej granicy. "Nie mówię tego, żeby straszyć"

Źródło: Polsat News
Czytaj także