Po powrocie z wizyty w Chinach Radosław Pyffel mówił na kanale Łukasza Warzechy o zmianach zachodzących w Państwie Środka pod rządami Xi Jinpinga. Jedną ze zmian jest zacieśnianie relacji z państwami Globalnego Południa w związku z osłabieniem stosunków z Zachodem.
Ukraina wciąż bez pakietu z USA
Publicysta "Do Rzeczy" zapytał związanego m.in. z Instytutem Sobieskiego analityka i komentatora zajmującego się Azją o to, jaką rolę w tym zwrocie Pekinu odgrywa wojna Rosji z Ukrainą.
– Wojna na Ukrainie nie jest istotnym wydarzeniem w Chinach. Oczywiście wszyscy wiedzą, że ona trwa, ale ona jest tylko elementem większej całości. Generalnie mamy do czynienia z rywalizacją amerykańsko-chińską, która odbywa się na wielu polach – przypomniał Pyffel, wymieniając dziedziny geopolityki, ekonomii i technologii.
– Z punktu widzenia Chin to wstrzymywanie wsparcia jest bardzo niepokojące – powiedział Pyffel, nawiązując do trwającego w amerykańskim Kongresie impasu w sprawie pakietu 60 mld dol. na pomoc dla Ukrainy. Republikanie nie chcą go poprzeć z powodu nieuwzględnienia w pakiecie kwestii ochrony amerykańskiej granicy przed masami cudzoziemców napierających na stany południa.
Obawy Chin
Chińczycy bardzo się tego obawiają z dwóch powodów. Po pierwsze bardzo wzmacnia to pozycję Rosji, która jest dużo mocniejsza w Azji i ma inicjatywę w Europie. Rosja weszła ostatnio do Korei Północnej i występuje już nawet jako adwokat Korei Północnej, mówiąc, że nie wolno wpędzać tego kraju w izolację. Korea Północna odwdzięczała się za to dostawami broni i w zasadzie Rosjanie wyciągnęli ją z tej izolacji – powiedział Pyffel.
Łukasz Warzecha zapytał, czy po ewentualnej wygranej Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA właśnie takie rozumowanie nie będzie przyświecać nowej administracji. – Skoro jest tak, że wstrzymywanie pomocy dla Ukrainy – to jest oczywiste – wzmacnia Putina, a wzmocnienie Putina osłabia relatywnie Pekin, to czy Twoim zdaniem Trump może się kierować taką motywacją? Chcąc wzmocnić Rosję, żeby stanowiła większą przeciwwagę dla Pekinu, uciąć pomoc dla Ukrainy właśnie po to, żeby relatywnie osłabić Chiny? – zapytał publicysta.
Pyffel powiedział, że na pewno jest to możliwy wariant. – Zobaczymy, co zrobi Donald Trump i elity amerykańskie, natomiast mamy do czynienia z grą różnych interesów. Chińczycy obawiają się Rosji, która w jakiś sposób będzie neutralna albo ułoży się jakoś z administracją amerykańską. […] jest też pytanie, jaka byłaby tego cena. Czekają nas zapewne rozmowy dotyczące Ukrainy, bo ona zapłaci najwyższą cenę – swojego istnienia chyba nie, ale utraty wielu terytoriów. To nie jest dla Chińczyków komfortowe – powiedział ekspert.
Niebezpieczeństwo odwrócenia Rosji
– Jeżeli spojrzymy na bezpośrednie otoczenie Chin, to są głównie państwa wrogie. Są złe relacje z Japonią, i Indiami, nienajlepsze relacje z Wietnamem. Tylko Kazachstan i Mongolia są w miarę neutralne i właśnie Rosja. I jeżeli Rosja zostałaby wzmocniona, to już jest problem, nie mówiąc o tym, gdyby została odwrócona przeciwko Chinom. Wtedy Chiny byłyby zagrożone ze wszystkich stron. Od Morza Południowochińskiego po Indie, Himalaje i jeszcze dodatkowo Rosja. A przecież pod koniec lat 60. były zatargi chińsko-rosyjskie nad rzeką Ussuri. W historii ludzkości 60 lat to nie jest wcale tak dużo, więc różnie może się to wszystko ułożyć – dodał.
Pyffel powiedział, że z punktu widzenia Pekinu najlepiej byłoby, gdyby Rosja pochłonęła na tyle duże zaangażowanie Amerykanów w Europie Środkowo-wschodniej, żeby Chińczycy mieli "wolną rękę" w Azji. Scenariusz odwrotny, że to Rosja zostanie z "wolną ręką" w Europie, a USA skoncentrują się na Indo-Pacyfiku, nie jest w Chinach pożądany. Sojusz rosyjsko-chiński mający na celu osłabianie amerykańskiej hegemonii wprawdzie trwa, ale wiele może się wydarzyć, kiedy to władzy w Stanach dojdzie Trump. To zajmuje chińskie elity, zaznaczył gość Łukasza Warzechy.
"Washington Post" twierdzi, że Donald Trump ma już plan, który będzie miał na celu doprowadzenie do zakończenia wojny Rosji z Ukrainą.
Czytaj też:
Wynik wojny na Ukrainie. Prof. Lewicki: Bądźmy realistamiCzytaj też:
Lisicki: Polska nie powinna wyskakiwać przed USA i występować w roli głównego zagończyka Rosji